Przygotowanie każdej edycji targów czy kongresu to praca dla kilku tysięcy osób. W miastach takich jak Poznań, czy Katowice liczba osób związanych zawodowo z organizacją targów, spotkań i konferencji, to dziesiątki tysięcy. Przedłużające się wstrzymanie takich imprez grozi upadkiem tysięcy małych, rodzinnych firm.
Wojciech Kuśpik, prezes zarządu grupy PTWP, inicjator Europejskiego Kongresu Gospodarczego przypomniał, że przy przygotowaniu i budowie kongresu pracuje w Katowicach 5 000 osób. Na tę liczbę składa się nie tylko załoga PTWP, ale wiele zawodów – od pracowników hoteli, przez taksówkarzy do firm stawiających kongresowe stoiska.
Czytaj także: Pół roku bez przychodów. Branża eventowa nie przetrwa bez realnej pomocy
Tomasz Kobierski, prezes zarządu Międzynarodowych Targów Poznańskich, prezes rady Polskiej Izby Przemysłu Targowego stwierdził, że przy budowie miasteczka targowego na targi motoryzacyjne w Poznaniu, odwiedzane przez 170 tys. osób, pracowało 8 tysięcy ludzi. Jeżeli brać pod uwagę także inne firmy pracujące na rzecz targów, np. hotele, agencje reklamowe czy transport, to w każde targi jest dziś zaangażowanych około 25 tys. ludzi. To m.in. 3 tys. rodzinnych firm, które bez pomocy upadną.
- Przedłużający się kryzys branży będzie sporym wyzwaniem nie tylko dla firmy, ale dla całego miasta – powiedział Tomasz Kobierski.
Na temat wpływu przemysłu spotkań na miasto mówił również Mariusz Jankowski, naczelnik Wydziału Obsługi Inwestorów w Urzędzie Miasta Katowice.
- Sektor spotkań i hotele zostały najmocniej dotknięte przez pandemię i wyjście z tej sytuacji jest największym wyzwaniem. Przed pandemią obłożenie w trzygwiazdkowych hotelach było na poziomie 66 proc., a w kwietniu tego roku wyniosło niewiele ponad 1 proc. – powiedział Mariusz Jankowski.
W ubiegłym roku w Katowicach miało miejsce pół tysiąca wydarzeń, w których wzięło udział ponad 1 mln odwiedzających. „Zostawili” oni w mieście ponad 200 mln złotych.
Biurowce na sprzedaż i biura do wynajęcia. Zobacz oferty na PropertyStock.pl