Od blisko dwóch lat realizowany jest w Polsce program program "Praca dla więźniów". Przed jego wdrożeniem pracowało 36 procent wszystkich skazanych, dziś to 54 procent. Wśród skazanych zdolnych do pracy poziom zatrudnienia jest jeszcze wyższy i wynosi 83 procent.
- Przedsiębiorcy zatrudniający więźniów mogą korzystać z ulg, a na terenie zakładów karnych budowane są także hale produkcyjne.
- W sumie takich hal przy zakładach karnych ma powstać 40. Skazani chodzą do pracy, spłacają alimenty, płacą podatki i jest to ważny element ich resocjalizacji.
- Kiedy program „Praca dla więźniów” startował spośród ponad 70 tysięcy osadzonych pracowały niecałe 24 tysiące, dziś blisko 36 tysięcy.
Osadzeni mogą pracować na terenie zakładu karnego albo poza nim. Porucznik Iwona Gradowska, rzecznik dyrektora Zakładu Karnego Warszawa - Białołęka przyznaje, że powiększa się grono pracodawców, którzy zgłaszają się do Służby Więziennej i są zainteresowani zatrudnianiem skazanych.
- Jest to Poczta Polska, Komenda Stołeczna Policji, szpitale, w których osadzeni pomagają w kuchniach, urzędy dzielnicy, gdzie osadzeni pomagają w pracach porządkowych czy też remontowych. Na terenie jednostki osadzeni wykonują również drobne prace remontowe, sprzątają, szykują paczki dla innych osadzonych – wylicza rozmówczyni Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia.
Na terenie zakładów karnych powstają hale produkcyjne
Przedsiębiorcy zatrudniający więźniów mogą korzystać z ulg, a na terenie zakładów karnych budowane są także hale produkcyjne. Jak wyjaśnia Oliwer Kubicki z Ministerstwa Sprawiedliwości, budowa hal nie jest finansowana z pieniędzy podatników, tylko z Funduszu Aktywizacji Zawodowej Skazanych oraz Rozwoju Przywięziennych Zakładów Pracy.- Ze środków wypracowanych przez skazanych, które trafiają do specjalnego funduszu, budowana jest hala produkcyjna, pod określonego przedsiębiorcę, który później ją wyposaża. I w takiej hali na terenie zakładu karnego pracują potem osoby pozbawione wolności, co jest dla wszystkich korzystne. Przedsiębiorca ma solidnych pracowników, ma także dopłatę związaną z ich zatrudnieniem, a państwo nie ryzykuje wypuszczania osób pozbawionych wolności poza teren zakładu karnego – wyjaśnia ekspert.
Ważny element resocjalizacji
W sumie takich hal przy zakładach karnych ma powstać 40. Skazani chodzą do pracy, spłacają alimenty, płacą podatki i jest to ważny element ich resocjalizacji.- Osadzony, który jest zatrudniony, bardzo często dostaje za to jakieś drobne wynagrodzenie, dzięki temu może odciążyć swoją rodzinę, która pozostaje na wolności, a także spłacać zobowiązania alimentacyjne czy komornicze. Bardzo często tacy osadzeni latami mają niepopłacone zobowiązania, które ciągną się za nimi i które powodują, że w dalszym ciągu mają problemy z prawem. Osadzeni, którzy pracują poza terenem jednostki, bardzo dobrze funkcjonują, powracają o czasie, nie ma do nich żadnych uwag, mogą liczyć też na przepustki – zaznacza Iwona Gradowska.
Bez wpływu na ogólną sytuację na rynku pracy
Kiedy program „Praca dla więźniów” startował spośród ponad 70 tysięcy osadzonych pracowały niecałe 24 tysiące, dziś blisko 36 tysięcy. Zmiany te ocenia Jakub Borowski, ekonomista Credit Agricole i SGH.- Liczba skazanych, którzy w tej chwili pracują, w relacji do liczby pracujących w Polsce, która wynosi 16 mln, to wciąż bardzo niewiele, to mniej niż 1 promil. Biorąc to pod uwagę, znaczący wzrost liczby skazanych, którzy pracują, nie będzie miał istotnego wpływu na sytuację na rynku pracy, na tempo wzrostu płac, rozwiązywanie przez firmy problemu związanego z brakiem wykwalifikowanych pracowników. Ale oczywiście z punktu widzenia samych skazanych, resocjalizacji, możliwości trwałego powrotu na rynek pracy, po zakończeniu odbywania kary, to jest z pewnością pozytywne, że coraz większa liczba skazanych pracuje – uważa ekspert.
Program budzi zainteresowanie także poza granicami Polski, bo z naszych rozwiązań chcą też korzystać inne kraje.
Biurowce na sprzedaż i biura do wynajęcia. Zobacz oferty na PropertyStock.pl