Kupowanie przez Polskę prochu do amunicji za granicą, to żenada. Wciąż się o tym mówi. Niemały kraj w Europie z tysiącami wykształconych inżynierów i naukowców nie potrafi produkować prochu, wymyślonego dwa tysiące lat temu przez Chińczyków. Teraz ma to się zmienić. Problem w tym, że takie zapowiedzi padały już w przeszłości. Bez rezultatu.
- Mesko dostanie 400 mln zł na modernizację linii do produkcji prochów w Pionkach.
- Tamtejsze zakłady nie mają dziś zdolności do wytwarzania prochów do większości typów amunicji produkowanej w Polsce.
- Odbudowa ich potencjału zajmie od trzech do pięciu lat.
Rząd podwyższy kapitał zakładowy produkującej amunicję spółki Mesko. Odtworzymy zdolność do produkcji mało, średnio i wielkokalibrowej amunicji - napisał na Twittrze Mariusz Błaszczak, szef MON.
Na to zadanie Polska Grupa Zbrojeniowa otrzyma od Skarbu Państwa blisko 400 mln zł. Trafią do Mesko na inwestycje w wytwarzanie prochów w Pionkach.
- Aktualnie PGZ SA oczekuje na rozpatrzenie wniosku, który spółka złożyła w październiku 2019 r. do prezesa Rady Ministrów w sprawie objęcia akcji przez Skarb Państwa ze środków Funduszu Reprywatyzacji - wyjaśnia Justyna Mosoń, dyrektor departamentu komunikacji i marketingu.
Projekt inwestycyjny wyceniono na ok. 440 mln zł. Pozostałe środki wyłoży Mesko. Odbudowa potencjału do produkcji prochu w Pionkach zajmie od trzech do pięciu lat. - Pozyskamy zdolności produkcji nowoczesnych prochów wielobazowych i komponentów do amunicji małokalibrowej, średniokalibrowej oraz wielkokalibrowej: czołgowej i artyleryjskiej - zapewniał wiceprezes Mesko Gabriel Nowina Konopka.