Nie ma powodu, żeby powątpiewać w efekty negocjacji dotyczących pocisków Patriot; ze spokojem oczekuję na ich realizację - powiedział w sobotę szef MON Antoni Macierewicz.
Przypomnijmy jednak, że wokół tego systemu antyrakietowego, a ściślej jego ceny panowało w ubiegłym tygodniu sporo zamieszania. W czwartek wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki powiedział, że zaproponowana Polsce cena za system antyrakietowy Patriot jest nie do przyjęcia. Dzień później zapewniał w Sejmie, że Polska nie wycofuje się z zakupu tego systemu.
Skąd to zamieszanie? Podległa Pentagonowi Agencja Współpracy Bezpieczeństwa Obronnego (DSCA) notyfikowała w ubiegłym miesiącu Kongresowi USA potencjalną sprzedaż Polsce pocisków Patriot wraz z wyposażeniem pomocniczym za łączną kwotę 10,5 mld dol. (37 mld zł). To o 7 mld zł więcej niż kwota, jaką Polska zamierza przeznaczyć łącznie na swą obronę przeciwrakietową.
To zdaniem MON nie musi być jednak ostateczna oferta. Pod koniec listopada Kownacki mówił, że przedstawiona Kongresowi przez Departament Stanu suma 10,5 mld dolarów to maksymalna kwota, za jaką administracja USA zgodziła się sprzedać Polsce sprzęt w ramach tego projektu. - Chodzi o to, by nie zdarzyło się tak, że po negocjacjach trzeba ponownie zwracać się do Kongresu o zgodę. Dzięki temu upraszczamy procedurę - podkreślił. - Stawiamy sobie za zadanie, by ta kwota była niższa. Mamy doświadczenia z innych negocjacji, gdzie cenę udało się ściąć o blisko połowę - dodał.
Rozmowy o sprzedaży Polsce zestawów Patriot toczą się w formule międzyrządowej od kwietnia 2015.