Marynarka Wojenna się rozpada. Co z nowym okrętami?

Marynarka Wojenna się rozpada. Co z nowym okrętami?
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022
  • Ten tekst jest częścią STREFY PREMIUM WNP.PL
  • Autor: Włodek Kaleta
  • Dodano: 28-11-2018 06:02

28 listopada 2018 r. Marynarka Wojenna obchodzi setną rocznicę swojego powstania. Nie będzie to zbyt radosne święto. Niemal dwie trzecie naszych okrętów przekroczyło normy eksploatacyjne, a programy zakupu nowych utknęły w miejscu. Marynarzom pozostaje jedynie nadzieja na lepszą przyszłość. To trudny optymizm.

Europejski Kongres Gospodarczy
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
  • Polska flota zatrzymała się w rozwoju. Stare okręty idą na złom, nowych nie ma.
  • Wszystkie programy pozyskania nowych okrętów są spóźnione albo zawieszone.
  • Najgorsza sytuacja jest z okrętami podwodnymi. Wart 10 mld zł program Orka nadal jest w fazie analityczno-koncepcyjnej.


Polska flota wojenna znalazła się w zapaści. To dziś najbardziej zaniedbany rodzaj wojsk. Z debaty sejmowej Komisji Obrony Narodowej w 2017 r. dotyczącej marynarki wojennej dowiedzieliśmy się, że z 81 okrętów naszej floty 21 przekroczyło dopuszczalne normy eksploatacyjne, 66 a wypracowało tę normę na  poziomie powyżej 75 proc.

Kontradmirał Mirosław Mordel (wówczas Inspektor Marynarki Wojennej, rok później odwołany ze stanowiska za krytykę opieszałości resortu w zakupach nowych okrętów podwodnych) na Forum Bezpieczeństwa Morskiego w Warszawie w 2017 r. informował, że średnia wieku 39 okrętów bojowych, jakie posiada dziś polska marynarka wojenna (PMW), to 33 lata.

- Na straży polskiego wybrzeża stoją takie okręty jak fregaty typu Oliver Hazard Perry, którym za trzy lata wybije 40 lat służby. Okręty podwodne typu Kobben są już ewenementem na skalę światową, gdyż liczą sobie 50-53 lata służby - przypominał kontradmirał.

Niszczyciel min Kormoran

Młodszy jest m.in. ORP Kaszub (30 lat pływania) oraz największy polski okręt podwodny ORP Orzeł (31 lat na morzu). Kontradmirał Adam Mazurek, były dowódca Centrum Operacji Morskich, mówi wprost: - Szumne i ambitne zapowiedzi z roku 2012, że spośród będących wówczas w służbie okrętów wszystkie zostaną wycofane i zastąpione przez nowe jednostki do roku 2030, pozostały na papierze.

Są jaskółki zmian. Jedną z nich jest wprowadzenie do służby niszczyciela min typu Kormoran i rozpoczęcie budowy drugiej takiej jednostki, czy zakończone próby morskie patrolowca Ślązak, który ma wejść do służby w 2019 r.

Bilans opóźnień i zaniechań w pozyskiwaniu nowych okrętów jest jednak znacznie szerszy. Szef MON Antoni Macierewicz unieważnił postępowania na budowę okrętów obrony wybrzeża w programach Miecznik i patrolowców z funkcją zwalczania min Czapla, a także program zakupu samolotów rozpoznawczych Płomykówka.

Okręty patrolowe Czapla

W rezultacie realizację większości projektów odłożono w czasie. Projekt budowy jednostki obrony wybrzeża Miecznik przesunięto z roku 2017 na 2024, a projekt jednostki patrolowej z funkcją niszczyciela min Czapla - z 2020 na 2022 r.


Według aktualnego harmonogramu informacji Inspektoratu Uzbrojenia z programu operacyjnego "Zwalczanie zagrożeń na morzu do 2030 r." w latach 2022-2026 planowane jest pozyskanie 3 okrętów obrony wybrzeża Miecznik oraz 3 okrętów patrolowych z funkcją zwalczania min Czapla.

Na ironię zakrawa fakt, że nie najlepiej rozwinięta technicznie i niebogata II RP, która odzyskała dostęp do morza na wybrzeżu o długości 140 kilometrów, potrafiła wprowadzić do służby  okręty, które w tamtym czasie nie ustępowały klasą podobnym jednostkom największych flot światowych.

Nowoczesne okręty II RP

Kontrtorpedowiec Wicher wszedł do służby w 1930 r., a Burza w roku 1932. W maju 1937 r. do portu wojennego w Gdyni wpłynął pierwszy z zamówionych niszczycieli - ORP Grom, a w grudniu tego roku zawinął ORP Błyskawica.

W połowie sierpnia 1939 r. położono stępkę pod ORP Huragan, trzeci niszczyciel typu Grom. W 1942 roku razem z bliźniaczym ORP Orkan miał zostać wcielony do Marynarki Wojennej. Nowoczesne były też okręty podwodne Wilk, Ryś i Żbik, które weszły do służby na początku lat trzydziestych XX wieku. W 1939 roku doszły dwa nowe okręty podwodne typu Orzeł - ORP Orzeł i Sęp.


Dziś, kiedy mamy dostęp do morza o długości 775 km, wydaje się, że nie potrafimy w pełni docenić tego dobra. Dlaczego? - Wciąż nie rozumiemy morza - mówi WNP.PL dr Jacek Bartosiak, dyrektor Programu Gier Wojennych i Symulacji Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.

Prowokacje na Bałtyku

- Chciałbym wierzyć, że to problem świadomości utrwalonej w komunistycznej przeszłości. Przez dziesięciolecia nie potrafiliśmy przekonująco wytłumaczyć ludziom, jak decydujące znaczenie ma morze dla rozwoju gospodarczego Polski. To się nie zmieniło po 1990 r. Marynarka nadal jest postrzegana jako coś, co powinniśmy mieć, ale czy jest to takie ważne? Dla polityków? Myślę, że nie - opowiada dr Bartosiak.

Kmdr. rez. Maksymilian Dura uważa, że dalsze opóźnianie lub wstrzymywanie programów modernizacji MW doprowadzi w ciągu najbliższych lat do nieodwracalnej utraty zdolności polskiej marynarki do skutecznego zwalczania zagrożeń na Bałtyku, zwłaszcza obcych okrętów podwodnych.


- Pierwszym tego sygnałem było znalezienie w maju 2018 r. na polskim wybrzeżu trzech pocisków sygnalizacyjnych wystrzelonych z rosyjskiego okrętu podwodnego - podkreśla komandor.

Kmdr por. rez. Artur Bilski, szef think tanku Nobilis Media, były oficer dowództwa NATO w Europie, w rozmowie z WNP.PL zwraca uwagę, że nie za bardzo mamy czym przeciwstawić się rosyjskim prowokacjom na Bałtyku.

Każde zanurzenie niesie ryzyko

Przypomina, jak w kwietniu 2018 r. rosyjskie samoloty Su-24 przelatywały niebezpiecznie blisko niszczyciela USS "Donald Cook". Z tego powodu odwołano zaplanowane operacje lotnicze polskiego śmigłowca na pokładzie niszczyciela. Niepokoi też incydent z ostatnich dni, kiedy Rosja ostrzelała na Morzu Azowskim i przejęła trzy ukraińskie okręty. - Takie prowokacje wobec Polski, a także NATO, będą się nasilać - uważa komandor Bilski.

Dr Łukasz Kister, zajmujący się problematyką bezpieczeństwa w Instytucie Jagiellońskim, w rozmowie z WNP.PL przypomina, że marynarka wojenna nie ma obecnie żadnego w pełni sprawnego okrętu podwodnego. Największym problemem są pozostające w służbie ponad pięćdziesięcioletnie polskie okręty podwodne typu Kobben. Z czterech jednostek tego typu – ORP Sokół, Sęp, Bielik i Kondor – w służbie są już tylko Sęp i Bielik.



Jeśli już wychodzą w morze, to każda próba zanurzenia niesie ryzyko. W służbie pozostają obecnie dwie jednostki tej klasy. Trzeci nasz okręt podwodny, ORP Orzeł, po serii wypadków i pożarze wciąż się nie zanurza. Ma wrócić do służby, ale nie wiadomo kiedy.

Okręty nowego typu

Tymczasem wart ok. 10 mld zł projekt pozyskania przynajmniej trzech okrętów podwodnych nowego typu (OPNT) pod kryptonimem Orka przesunięto z 2022 r. na lata późniejsze. Dostawy nowych jednostek mają być realizowane w latach 2024, 2025 i 2026.

Wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz pod koniec listopada 2018 r. w odpowiedzi na poselską interpretację w sprawie zakupu nowych okrętów podwodnych poinformował w Sejmie, że nadal trwa faza analityczno-koncepcyjna. Brak decyzji w sprawie programu Orka powoduje, że budowa polskiego systemu odstraszania oddala się w czasie i nie wiadomo, kiedy będzie realizowana. Takie analizy prowadzone są już od 6 lat.

- Nie jest dziś problemem kupić okręt podwodny czy inne uzbrojenie. Większym i ważniejszym wyzwaniem jest późniejsze jego utrzymanie w pełnej gotowości bojowej - mówi dr Kister. - Polska flota nie potrzebuje dziś wielkich okrętów podwodnych do wykonywania zadań strategicznych na dużych akwenach. Jednostki te nie mogę jednak tylko zanurzać się i wynurzać oraz zwalczać morskie środki transportu - podkreśla.

Przekonuje, że powinny stwarzać realną siłę odstraszania przeciwnika. Każdego, nawet tego największego. Najlepiej, gdyby tej klasy okręty uzbrojone były w pociski manewrujące.

Flota Bałtycka w Kaliningradzie

Kłopoty polskiej marynarki mają miejsce w czasie, kiedy Rosjanie wzmacniają swoje siły na Bałtyku. Do Kaliningradu skierowano w tym roku przynajmniej dwie nowoczesne korwety Bujan-M z pociskami Kalibr-NK zdolnymi do przenoszenia ładunków atomowych na odległość ponad 2,6 tys. kilometrów.

Flota Bałtycka liczy co najmniej 2 niszczyciele rakietowe typu Sowremiennyi, 3 fregaty typu Krivak i Neustrashimy, najnowszy mały okręt rakietowy "Siepuchow", 2 okręty podwodne typu Kilo (jak nasz Orzeł), 23 korwety różnych typów oraz 60 okrętów pomocniczych.

Nasza marynarka jest w marazmie. - Polska flota na Bałtyku góruje tylko nad należącymi do NATO marynarkami Litwy, Łotwy i Estonii. Niewielkimi krajami o małych budżetach, których siły zbrojne są raczej symboliczne - mówi kmdr Bilski.

Problemem marynarki brak strategii

Największym jednak problemem naszej marynarki jest brak strategii, co wraz z trwającym od lat chaosem planistycznym grozi postępującym osłabianiem zdolności do obrony kraju. - Żeby Polska mogła realizować i chronić swoje interesy gospodarcze, choćby tylko na Morzu Bałtyckim, choć tak naprawdę wykraczają one poza Bałtyk, powinna mieć niezbędne narzędzia - przypomina dr Jacek Bartosiak.

- Nasza flota powinna zapewniać ochronę najważniejszych projektów dywersyfikacyjnych związanych z dostawami ropy naftowej i gazu, ale też innych produktów, dla których Bałtyk jest autostradą i gwarantem możliwości ich realizacji - wyjaśnia.           

Nasuwa się pytanie: jakie okręty powinna mieć PMW, aby skutecznie wykonywać te zadania? - Nie wiem, jakie to powinny być okręty - przyznaje dr Bartosik. - Nie wie też tego Marynarka Wojenna ani państwo polskie. Nie mamy bowiem strategii morskiej - dodaje.

Czas gra na niekorzyść

Jego zdaniem nie wiemy, jakie interesy chcemy prowadzić na morzach i oceanach i w jaki sposób mają one służyć naszej polityce gospodarczej. Co chcemy osiągnąć przy pomocy tego dobra, jakim jest kilkusetkilometrowy dostęp do morza?

- Skąd mamy wiedzieć, jakie okręty są nam potrzebne? Korwety, fregaty? Czy nie za duże na Bałtyk? Okręty podwodne, a może tylko patrolowce? Ale co one miałyby patrolować? Może same holowniki, tylko co będą holować? - pyta przekornie Bartosiak.


- To powinni określić politycy. Jak jednak widzimy, od 30 lat nie potrafimy zbudować strategii morskiej - podkreśla. - Jeśli będziemy czekali na ten dokument kilka lat, to na pierwsze okręty poczekamy lat kilkanaście - obawia się Bartosiak.

Zamówienia w polskich stoczniach

Kmdr Bilski dodaje, że tworząc strategię rozwoju PMW, powinniśmy przede wszystkim skupić się na wschodniej flance NATO na Morzu Bałtyckim. Przede wszystkim rozbudowywać flotę zdolną do operowania na wodach Bałtyku, a nie tych dalszych, oceanicznych. Przy czym musimy grać zespołowo. Nie ma takiej opcji, abyśmy na morzu sami przeciwstawili się skutecznie rosyjskiej Flocie Bałtyckiej.

Do tego marynarka powinna być tak sformatowana, aby w swoim rozwoju brała pod uwagę możliwości finansowe kraju oraz możliwości lokowania zamówień w rodzimym przemyśle stoczniowym.

Bilski pyta, co nam da kupowanie okrętów za granicą. - Powinniśmy zrobić wszystko, aby nasz przemysł stoczniowy, jak i inne przedsiębiorstwa produkujące dla marynarki wojennej, mogły się rozwijać. Mówi się o tym od wielu lat, jednak niewiele z tego wynika - twierdzi. Jego zdaniem za wiele mamy ośrodków decyzyjnych mających kompetencje co do kierunków rozwoju i modernizacji MW.

Transport morski i energetyka

Może zatem rację mają ci, którzy twierdzą, że dziś, kiedy armie dysponują pociskami rakietowymi dalekiego zasięgu, samolotami mogącymi wykrywać i niszczyć cele nawodne oraz podwodne, flota na Bałtyku, stosunkowo małym i płytkim, jest nam niepotrzebna?

- Jeśli patrzymy na flotę wojenną z perspektywy wielkich oceanicznych strategii, prowadzenia wojen morskich na dalekich akwenach, to tak - przyznaje dr Bartosiak. - Bałtyk nie jest akwenem do prowadzenia takich działań. Jest na to za mały, a Polska zbyt biedna na taką flotę.

Dodaje, że Bałtyk dziś to coraz bardziej strategiczny akwen, jeśli chodzi o gospodarkę, transport morski, energetykę. Podobnie uważa kmdr Bilski: - W sytuacji, kiedy Polska zwiększa import surowców drogą morską, np. gazu LNG, musimy mieć okręty gotowe do osłony morskich szlaków komunikacyjnych prowadzących do gazoportu, jak i ochrony statków z transportem o znaczeniu strategicznym dla państwa.

Jak wskazuje raport przygotowany przed kilku laty przez dzisiejszego wiceszefa MON Tomasza Szatkowskiego, Bałtyk jest też idealnym akwenem dla działań okrętów podwodnych, trudnych do wykrycia i odpowiednio uzbrojonych.

 

×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (63)

Do artykułu: Marynarka Wojenna się rozpada. Co z nowym okrętami?

  • Pierdupierdu 2018-12-06 21:38:28
    Palmy węglem, przyjdzie efekt ciplarniany i zaleje lądy... bardziej zaleje Ruskich w Kaliningradzie i Niemców a my na wyżynie cyk... I jeszcze zaleje kilku innych a u nas Tatry wysokie.... to jest strategia na rzecz dalekowzrocznego rozstroju.... :)
  • wuka 2018-12-03 08:13:27
    A może warto dążyć do politycznego unormowania przez USA i Rosję...
  • Ferdynand Barbasiewicz 2018-12-02 20:45:21
    Szanowni Przyjaciele, patriotyzm emocjonalny był dobry za czasów i wyobraźni H. Sienkiewicza, dzisiaj jest potrzebny pragmatyczny, który pozwoli wzbogacić innowacyjnie Polskę. Poza cudem OPACZNOŚCI (?) polska armia MUSI być wyposażona w skuteczną zdolność obronną. My Polacy nikomu na świecie w żaden sposób nie zagrażamy geopolitycznie i militarnie. Proponuje: Profilaktyka zdrowotna w polityce militarnej, broń humanitarna i pojazd latający nad falą TAKŻE DLA GOSPODARKI NARODOWEJ. . Ferdynand Barbasiewicz Poland Niniejszy Apel dotyczy zdrowia i życia ludzi w szczęściu i w bezpiecznych, godnych warunkach egzystencji, bez konfliktów geopolitycznych i militarnych. Bardzo proszę o rozpowszechnienie apelu. APEL DR FERDYNANDA BARBASIEWICZA, HUMANISTY DO PREZYDENTÓW PAŃSTW. PREMIEÓW, MINISTRÓW SPRAW ZAGRANICZNYCH, PARLAMENTARZYSTÓW I POLITYKÓW W RELACJACH MIĘDZYNARODOWYCH ORGANIZACJI NARODÓW ZJEDNOCZONYCH. Uwaga! Najwyższy czas nastał, by w przyszłych konfliktach międzynarodowych, gdzie nieuchronnie grozi użyciem siły militarnej. Sekretarz Generalny ONZ powinien mieć mandat nadany przez 4/5 Forum Zgromadzenia Narodów Zjednoczonych do wprowadzenia pokojowych sił rozjemczych ONZ z niżej opisanym niezwykle skutecznym uzbrojeniem DEFENSYWNO - HUMANITARNYM. Propozycja personalna dla Sekretarza Generalnego ONZ jest warunkowana skutecznym i w odpowiednim czasie sprawnym dążeniem do zapobiegania ofiarom w ludziach i w unikaniu niszczenia infrastruktury egzystencji lokalnego społeczeństwa, jak: Ukraina, Syria, itp. miejsca na ZIEMI. Uzasadnienie: Jak wiemy z dotychczasowego doświadczenia w sytuacjach konfliktowych na świecie nim Rada Bezpieczeństwa ONZ podejmie jakieś decyzje rozjemcze (lub któryś z członków Rady zawetuje), to z reguły wcześniej użyte są działania zbrojne, giną ludzie i niszczone są warunki egzystencji ludzkiej oraz zniszczenia ekologiczne zbrojnymi działaniami ofensywnymi. Jednostki wojskowo-policyjne rozjemcze szybkiego reagowania podległe Sekretarzowi Generalnemu ONZ, powinny być wyposażone w logistyczne, niżej opisane środki humanitarno-defensywne, które w badaniach symulowanych komputerowo uzyskały bardzo dobrą oceną skuteczności w kompetentnych komórkach badawczych Dwódzctwa Marynarki Wojennej RP. Opinię wyrażono na piśmie przez kontradmirała Zbigniewa Badeńskiego, szefa Sztabu Marynarki Wojennej RP w dniu 30 październik 2000 roku. NAJSKUTECZNIEJSZA I BARDZO TANIA OBRONNOŚĆ HUMANITARNO-DEFENSYWNA W DYSPOZYCJI PRAWNEJ SEKRETARZA GENERALNEGO ONZ DLA UTRZYMANIA SPOKOJU I POKOJU NA ŚWIECIE, BEZ OFIAR W LUDZIACH I BEZ NISZCZENIA INFRASTRUKTURY EGZYSTENCJI CZŁOWIEKA W WARUNKACH ROZWIĄZYWANIA KONFLIKTÓW GEŁOPOLITYCZNYCH, GROŻĄCYCH UŻYCIEM WOJSKOWYCH SIŁ OFENZYWNYCH PAŃSTWA AGRESORA. HUMANITARNA GŁOWICA BOJOWA PRZEZNACZONA DO NISZCZENIA SAMOLOTÓW, HELIKOPTERÓW, RAKIET i zdalnego wyłączania napędów wszelkich jednostek pływających i jeżdżących na lądzie AGRESORA, „oślepiania” radarów także dopplerowskich, i obezwładnianie humanitarne piechoty agresora. Załączona propozycja może być pomocna także w walce z terroryzmem. Oficer, a także doświadczony policjant po odpowiednich badaniach psychologicznych i specjalistycznym przeszkoleniu w sytuacji zbliżającego się kryzysu wojennego zakłada na głowę hełm, który jest wyposażony w swoistą kamerę elektroniczną czytnika ruchu obserwacyjnego odbicia źrenicy oka na określony obiekt lecący w powietrzu lub pływający na wodzie czy jeżdżący na lądzie, także dzięki radarowi dopplerowskiemu w warunkach nocy, mgły, chmur, śnieżycy, itp. W pierwszym projekcie modułu, komputer zdolny do śledzenia w ułamku sekundy odbicia źrenicy oka obserwującego nadążnie lecący wrogi bojowy samolot, helikopter, okręt, pojazd lądowy, rakieta, wówczas oficer naciska przycisk kieszonkowego pilota. Następnie komputer w ułamku tysięcznej sekundy naprowadza wzrokiem oficera promień lasera na obserwowany samolot lub inne obiekty wojskowe nieprzyjaciela i lokalizuje precyzyjne odległość, pułap, kierunek i prędkość lotu, jazdy, itp. ruchu. Następnie armata, lub wyrzutnia rakietowa zainstalowana na żyroskopie elektromagnetycznym z amortyzacją odrzutu, na specjalnej platformie pojazdu wojskowego, gdzie w zależności od odległości w ułamku sekundy ustawia nadążnie kierunek strzału armaty lub odpalenia rakiety z precyzyjnym programowaniem elektronicznego zapłonu w głowicy pocisku/rakiety wyprzedzającego eksplozję na 2-3 km w zależności od prędkości przed lecącym w powietrzu wrogim samolotem bojowym przeznaczonym do zniszczenia za 2/3 sekundy. Gdy nastąpi eksplozja głowicy pocisku lub rakiety np. na 2 km precyzyjnie w kursie lotu wrogiego samolotu, to wówczas powstanie okrągły obłok rozrzuconych gęsto o średnicy 200 metrów małych skrawków foli o ściśle określonym składzie chemicznym, w które nieuchronnie wpadnie wrogi samolot. Pilot wrogiego samolotu dostaje 2 sekundy na uruchomienie katapulty i opuszczenie maszyny. W podobny sposób niszczy się skutecznie bojowe samoloty bezzałogowe, helikoptery lub wyłącza się napędy innych pojazdów wojskowych agresora ze 100% skutecznością za bardzo małe pieniądze. Np. samolot wielozadaniowy, którego cena wynosi znacznie ponad 100 milionów dolarów niszczy się ze 100% skutecznością pociskiem w średniej cenie 350-400 złotych. Szanowni Przyjaciele, wielokrotnie czytam że samoloty i rakiety są antyradarowe, nie do wykrycia. Przecież to jest irracjonalne myślenie. Wszelkie obiekty latające w powietrzu w celach bojowych (strategicznych) jako nośniki poważnej broni rażącej, jak dotychczas są napędzane silnikami spalinowymi (odrzutowe lub rakietowe). Za każdym opisanego typu pojazdów ciągnie się potężna temperatura, która jest wykrywalna prawem radaru dopplerowskiego w każdych warunkach atmosferycznych i bez względu na odległości. Te pozostawione potężne energie pochodzące z procesu spalania mogą być również namierzane z odpowiednim wyprzedzeniem jako obiekty likwidowane opisanymi skrawkami foli z bardzo ścisłym programem i składem chemicznym. Podobne działanie wykonuje pocisk wystrzelony z armaty, którego głowica rozrywa się na pokładzie nadpływającego okrętu lub tuż przed jakimkolwiek nadjeżdżającym pojazdem wodnym/lądowym, gdzie skrawki foli o precyzyjnie określonym składzie chemicznym, które skutecznie zostaną zassane z powietrzem i starannie okleją na planowany czas filtry powietrza silników w/w pojazdów. Podobnie skrawki foli z ujemną jonizacją oklejają radary, czyniąc bojowy sprzęt wroga nieużytecznym, np. na godzinę lub w dłuższym czasie. Broń ręczna, karabin sterowany przez żołnierza z miernikiem laserowym, z nasadowym granatem ze skrawkami foli przyjmuje namiar obiektu do wyłączenia silnika poprzez oklejenie filtrów oraz oślepienia radaru lub obezwładnienia neuro-paralizatorem piechoty agresora. Można także dać skrawki foli z dodatkiem ferrytu, który w ułamku sekundy oklei broń ręczną żołnierza a skład chemiczny uniemożliwi uruchomienie wykorzystania tej broni na ściśle planowany czas. W głowicy pocisku lub rakiety przeznaczonej do niszczenia samolotów/helikopterów w czasie kilkutysięcznej sekundy uruchamia się program w elektronicznym zapalniku pocisku w taki sposób, żeby eksplozja nastąpiła np. na 2-3 km przed samolotem lub stosownie bliżej przed ruchomym innym obiektem napastnika. Gdy głowica pocisku osiągnie właściwą pozycję w stosownej odległości przed samolotem lub innym obiektem. Następuje programowana eksplozja głowicy, która rozrzuca dla samolotu bojowego w promieniu 100 metrów bardzo cienkie i mnogie skrawki foli o ściśle określonym składzie chemicznym, które zapalają i niszczą silniki samolotu będącego w powietrzu. Skrawki foli dla niszczenia napędu samolotów wroga w postaci zagęszczonej kulistej chmury utrzymują się w powietrzu tylko jedną minutę a następnie samoistnie utylizują się, zanikają. Pilot kraju obronnego może także gdy na tzw. „ogonie siedzi” pilot wrogiej maszyny może wystrzelić i rozrzucić skrawki foli z tyłu dla zniszczenia maszyny wroga. Pilot samolotu napastnika dostaje bezwzględne 2 sekundy na uruchomienie katapulty i opuszczenie samolotu. Drugi prosty układ elektroniczny równolegle, podobnie zainstalowany w hełmie lub na helikopterze bez załogowym, dronie pracuje na wykrywaniu silnej emisji podczerwieni spalin o bardzo wysokiej temperaturze emitowanej przez samoloty, helikoptery i rakiety w czasie lotu w dni pochmurne, nocą, mgła, śnieżyca. Komputer drogą dopplerowską ocenia w ułamku tysięcznej sekundy pułap, odległość, kierunek i prędkość lotu. Mogą być wykorzystywane także czujniki kierunku i odległości dźwięku, które też mogą namierzyć w/w parametry i zniszczyć każdy obiekt znajdujący się w powietrzu. W tym samym czasie komputer określa trajektorię wyprzedzenia kierunku lotu dla pocisku/rakiety z humanitarną głowicą bojową, która po wystrzeleniu rozrywa się na 2-3 kilometry przed samolotem wielozadaniowym nieprzyjaciela, równo w linii i kierunku lotu, tworząc chmurę o średnicy 200 metrów (w kształcie jak znane fajerwerki), w którą nieuchronnie wpadnie za 2 sekundy samolot i w ułamku sekundy zostaną zniszczone jego turbiny, silniki odrzutowe, a samolot musi spaść na ZIEMIĘ. Innymi słowy wystarczy umiejętnie wrzucić garść śmieci w silniki samolotu wielozadaniowego i spada coś bardzo drogiego na ZIEMIĘ za 350-400 złotych. Posiadam także bardzo skuteczny system niszczenia wszelkich rakiet średniego i dalekiego zasięgu, które przy bardzo dużej prędkości 12.000 km/h tarcia w oporze powietrza utrzymują krytycznie wysoką temperaturę powłoki rakiety. A jeśli dodamy do powierzchni rakiety przeciwnika skrawki foli z ferrytem i określonym składzie chemicznym to w kilka sekund podniesie się wyraźnie temperatura powłoki rakiety nad zbiornikiem paliwa i doprowadzi do wcześniejszej eksplozji zasilania paliwowego. Wówczas rakieta nie osiągnie celu i nie zrealizuje swojego programu albowiem będzie skutecznie zniszczona, spadnie. - Siedem ładunków skrawków foli wystrzelonej z jednej głowicy rakiety obronnej rozmieszczają się planowo w linii kierunku lotu wrogiej rakiety, w którą w ułamku tysięcznej sekundy nieuchronnie wpadnie, rakieta wroga. A skład chemiczny skrawków foli z dodatkiem ferrytu sprawi mnogie przyklejenie się ich do powłoki zewnętrznej rakiety. A następnie w wyniku tarcia z powietrzem skrawki foli zapalą się i gwałtownie podniosą temperaturę substancji napędu wrogiej rakiety, aż do eksplozji zasilania paliwowego. Można drugą rakietą ewentualnie przedłużyć nagrzanie obudowy zasilania paliwowego rakiety wroga. Proponowane zastosowanie skrawków foli z ferrytem wymaga odpowiednich badań i eksperymentów w warunkach naturalnych. Natomiast jeśli rakieta pobiera powietrze do spalania paliwa to sprawa jest prosta w niszczeniu napędu skrawkami foli. Uwaga! Odpowiednia programowa regulacja elektroniczna zapłonu głowicy obronnej zachodzi w odniesieniu do wyłączenia napędu wszelkich innych pojazdów będących w ruchu na wodzie i ziemi poprzez oklejenie skrawkami foli filtrów powietrza. Proszę sobie wyobrazić np. niemiecki atak pancernika Schleswig-Holstein 1 września 1939 roku na Polską Bazę Wojskową Westerplatte, kiedy to wystarczyła by eksplozja jednej głowicy pocisku ze skrawkami foli na pokładzie tego pancernika. Potężne silniki niemieckiego pancernika produkujące także prąd elektryczny, który decyduje o sprawności sterowania armatami, torpedami i radarami na pokładzie, nagle wyłącza się totalnie napęd okrętu. Następuje totalny bezruch wszystkich urządzeń, łącznie z oślepieniem radarów. Zasilanie akumulatorowe ma działanie w krótkim czasie. W tych warunkach następne pociski z Westerplatte spokojnie utrzymują w bezruchu silniki i radary wrogiego pancernika. Podobnie można by bez większego starania się niszczyć wówczas samoloty niemieckie, które w czasie II wojny światowej latały znacznie wolniej i znacznie niżej niż obecne oraz wszelkie pojazdy bojowe wroga na lądzie i wodzie. Skrawki foli mogą oślepiać najnowsze radary, które mają w swojej roboczej aktywności dodatnią jonizację a skrawki foli ujemną. Skrawki foli mogą zanikać w dowolnie zaprogramowanym chemicznie od przeznaczenia czasie, np. od 10, 100 i więcej minut. Dlaczego nazwałem tę głowicę humanitarną? Bo ja jestem z natury i wykształcenia humanistą, daję pilotowi 2 sekundy na opuszczenie katapultą przeznaczonego nieuchronnie do zniszczenia samolotu lub helikoptera wojskowego nieprzyjaciela będącego w ruchu, itp. innych obiektów będących w ruchu, także na lądzie lub na wodzie. Szanowni decydenci polityczni, w działaniach kryzysowych a nawet wojennych zabijanie ludzi, żołnierzy wroga oraz niszczenie infrastruktury egzystencji ludzi jest największym nieszczęściem XXI wieku. Bardzo proszę szanować, chronić w miarę możliwości życie wszelkich ludzi, w tym przyszłych jeńców w działaniach wojennych, którzy z reguły są ofiarami braku sprawności umysłowej, niekompetencji polityków. Z powodu braku psychologicznej selekcji kadrowej i właściwych konkursów, a także niewłaściwego przygotowania w nieudanych negocjacjach pokojowych. A w konsekwencji ich nieudolności w krytycznym momencie przekazują decyzje zdesperowanym emocjonalnie dowódcom wojskowym, którym zwalono nagle odpowiedzialność za utrzymanie bezpieczeństwa w źle wyposażonej i byle jak szkolonej armii. Jeśli chodzi o zneutralizowanie piechoty wroga lub terrorystów to do skrawków foli można dozować w zależności od warunków w jakich przebywają żołnierze wroga, ewentualnie terroryści z zakładnikami neuro-paralizator obezwładniający lub usypiający. Neuro-paralizator działa tak szybko, że żołnierz nie zdąży założyć gaz maski i będzie do 2 minut, nieprzytomny, uśpiony(?). Ponadto można zainstalować humanitarne miny w strefie zagrożenia przygranicznego z czujnikami dla wyłączenia silników pojazdów wojskowych wroga, a nawet oklejenia z usztywnieniem w ułamku sekundy ubrania i obuwia żołnierzy nieprzyjaciela, terrorystów, co także ich znacznie zniewoli ograniczając sprawność ruchową na programowany czas. Można także do skrawków foli dodać ferryt, który sprawi przyklejenie się do części metalowych karabinu, pistoletu lub armaty czy wyrzutni rakietowej a skład chemiczny uniemożliwi uruchomienie, przeładowanie na dowolnie planowany czas użycie broni wroga lub terrorysty. Proszę sobie wyobrazić lub przenieść wyobraźnię na aktualną sytuacje na południowym wschodzie Ukrainy lub w Syrii, Iraku, i w wielu innych państwach, gdzie bezkarnie zorganizowani terroryści prowadzą działania militarne. – Do oddzielnego opracowania operacyjnego pozostaje problem taktyki reagowania wojsk lądowych i morskich na przejęcie obezwładnionych żołnierzy nieprzyjaciela, terrorystów i ich sprzętu. Pozostaje problem artylerii przeciwnika, który można rozwiązać poprzez wczesne rozpoznanie stanowisk wroga i odpowiednie ostrzelanie humanitarną głowicą bojową z ferrytem i oklejenie mechanizmów stalowych. Atak artylerii wroga można przetrwać także budując odpowiednio umocnione stałe i ruchome stanowiska obronne w strefie przygranicznej dla własnej artylerii, a także w połączeniu z możliwością zastosowania humanitarnej głowicy bojowej wobec obsługi dział wroga lub jego wyrzutni rakietowych. Proponuję rozpowszechnić i nagłośnić treść tego apelu, listu tak skutecznie, żeby wszystkie państwa świata zastosowały u siebie „Humanitarną głowicę bojową”, która jest bardzo skuteczna i bardzo tania, to wreszcie nie byłoby działań militarnych wobec innych państw. Koniec z barbarzyńskim niszczeniem, bombardowaniem tego co stworzył człowiek i NATURA. „…dbając o warunki egzystencji w zgodzie z uniwersalną mądrością NATURY, szanujmy wszelki dar życia i bądźmy szczęśliwi także szczęściem innych”, - motto życiowe autora. Zaoszczędzone pieniądze na likwidacji tradycyjnego i aktualnego uzbrojenia oraz z rezygnacji zakupu X zestawów Patriot za 10 miliardów dolarów należy przeznaczyć na realizację projektów opisanych dla przyśpieszonego rozwoju Polski w mojej e-ksiązce: EDEN XXI WIEKU, czytaj na stronie: www.klawiterapia.com . Łączę wyrazy szacunku i przesyłam najlepsze pozdrowienia, - Ferdynand Barbasiewicz, autor projektów, także pojazdów latających na fali z szybkością 700-800 km/h, które w komputerowych badaniach symulowanych Dowódcy Marynarki Wojennej RP w Polsce uzyskały bardzo dobrą ocenę wyrażoną na piśmie w dniu 30 października 2000 roku, z podpisem kontradmirała Zbigniewa Badeńskiego, szefa Sztabu Marynarki Wojennej RP. Pojazdy latające na fali nie wymagają lotnisk, powinny stopniowo eliminować pasażerską komunikację lotniczą na wysokości 10.000 m nad morzami i oceanami. Pojazd latający na fali z uwagi na swoją prędkość powinien pełnić funkcję wiodącą w ratownictwie morskim/oceanicznym. Pojazd latający powinien być produkowany w polskich stoczniach. Ja jestem starym żeglarzem i miałem okazję obserwować różne flotylle na Morzu Północnym, Atlantyku, Morzu Śródziemnym. Dotychczasowe Flotylle Marynarki Wojennej poruszają się na wodzie jak „mrówka w syropie” i z tego powodu stanowią łatwy cel, szczególnie przez lotnictwo. Szanowni specjaliści Marynarki Wojennej, pragnę zasygnalizować, że posiadam projekt napędu rezonansu magnetycznego dla łodzi podwodnych, który może kilkakrotnie przyśpieszyć zdolność poruszania się tego sprzętu pod wodą. Czytaj także w …Edenie o bezpieczeństwie w żegludze i niezwykłej komunikacji tunelowej oraz oceniaj inne projekty dla ludzkości. Kontakt z autorem: centrum@klawiterapia.com Tel/fax +48 22 7298053. POJAZD LATAJĄCY NA FALI, cztery polskie projekty, prototypy do wykonania w naszym kraju. Ferdynand Barbasiewicz, autor projektu. W 1967 roku miałem okazję obejrzeć radziecki krótki film, na którym utrwalono przelot samolotu wojskowego Mig 17 z dużą prędkością pod przęsłem mostu na dużej rzece rosyjskiej. Duża energia lecącego samolotu sprawiła, że woda została rozepchana na około 20 metrów i było widać piasek dna rzeki głębokiej na około 3-4 metrów. To niesamowite energetycznie zjawisko fizyczne było wówczas inspiracją do opracowania projektu pojazdu latającego 3-5 metrów nad powierzchnią wody z prędkością nawet do 800 km/h. Duży pojazd latający na fali „Bazamat” z przeznaczeniem w komunikacji na oceanach z uwagi na prędkość podróżną 700-800 km/h i „Córa” lokalnie na akwenach morskich i większych rzekach. Należy oczekiwać, że w niedalekiej przyszłości pojazd latający nad wodą wyeliminuje pasażerską komunikację lotniczą z wysokości 10.000-12.000 metrów i transport wodny tuż nad morzami i oceanami. Ten projekt komunikacyjny nie wymaga lotnisk i portów może pływać na większych rzekach i lądować, …nawet na plaży. „Bazamat” może przyjąć na pokłady nawet 5.000 pasażerów z większym bagażem, którzy odbędą podróż w luksusowych warunkach w tym samym czasie jak w znanej komunikacji lotniczej ale całkowicie bezpiecznie. – Czytaj i oglądaj więcej na stronie internetowej: www.klawiterapia.com/bazamat . W dniu 23 sierpnia 2000 roku miałem przyjemność osobiście przedłożyć panu admirałowi Ryszardowi Łukasikowi, dowódcy Marynarki Wojennej RP projekt wynalazczy z dokumentacją techniczną „pojazdu latającego na falach”. Wyrażając się ściślej przedłożyłem kilka wariantów pojazdów różnej wielkości, do wstępnej merytorycznej i logistycznej oceny. W dniu 30.10.2000 roku uzyskałem odpowiedz pisemną Dowództwa Marynarki Wojennej w załączeniu, gdzie stwierdza się min. „...koncepcja pojazdu latającego na falach będąca wizją idealnego narzędzia nowoczesnej strategii walki jest ciekawa i nie pozbawiona aspektu realizacyjnego w oddalonej przyszłości”. Oceniono jedynie pojazd największy, ofensywny – stwierdzając, że tak dużymi pojazdami mogą się zainteresować tylko nasi sojusznicy z NATO (US Navy, Royal Navy i Marynarka Francji), mające floty strategiczno-ofensywne i obronne. Według mojego rozpoznania innowacyjnego i oceny w obecnych uwarunkowaniach geopolitycznych i militarnych Marynarka Wojenna RP powinna zainteresować się przede wszystkim mniejszymi wariantami („córa”, uniwersalny i skuter) dla celów obronnych, które są min. wyposażone w nowoczesne systemy uzbrojenia z humanitarną głowicą bojową. Szacunkowa cena „córy” z pełnym wyposażeniem równa będzie w przybliżeniu wartości rynkowej trzem samolotom bojowym wielozadaniowym. Natomiast wartość obronna „córy” w warunkach wodno-lądowych jest wielokrotnie sprawniejsza niż trzy samoloty bojowe wielozadaniowe. „Córa” ma na swoim pokładzie 3 małe helikoptery, 4 pojazdy uniwersalne wodno-lądowe o sile bojowej większej niż najnowsze czołgi. Każdy pojazd uniwersalny ma na swoim pokładzie 4 skutery wodno-lądowe dwuosobowe (łącznie „Córa” ma 16 skuterów wodno/lądowych), stanowiące bardzo sprawną piechotę morską. Cena szacunkowa pojazdu „Córy” z pełnym wyposażeniem (pojazdy uniwersalne, skutery i inne uzbrojenie, humanitarne głowice bojowe, itp.), kształtuje się w szacunkowej cenie wartości 460-500 milionów dolarów. Pojazdy uniwersalne są znacznie tańsze niż nowoczesne czołgi a możliwości logistyczno-taktyczne wodno-lądowe manewrowe i bojowe w założeniach projektu są bezkonkurencyjne. Ponadto „Córa” ma: 3 wyrzutnie rakietowo-taktyczne, także z humanitarną głowicą bojową do bardzo skutecznego niszczenia napędów samolotów, helikopterów, rakiet, a także wyłączania napędów wszelkich pojazdów bojowych na wodzie i lądzie. Poza tym w wyposażeniu są wyrzutnie torped, i kierunkowych bomb głębinowych samo naprowadzających się na łodzie podwodne, i inną broń. „Córa”, uniwersalny i skuter mogą pływać do 20 metrów pod wodą. Posiadają znakomite możliwości maskujące, gdy jest na powierzchni wody i gdy jest pod wodą, sonary, monitoring podwodny, radary także dopplerowskie i nawigację satelitarną. Córa ma niezwykłe możliwości manewrowe a także prędkość podróżną osiągającą przy sprzyjających warunkach nawigacyjnych nawet 700-800 km/h. Może lądować przy brzegu, na plaży. Nie wymaga obsługi kosztownych portów lotniczych i morskich. Może prowadzić działania bojowe z rzek w warunkach śródlądowych. Duże pojazdy baza-mat, „córa”, pojazdy uniwersalne i skutery są niezatapialne, albowiem platformy tych pojazdów są w 4/5 wypełnione w bardzo licznych komorach z blachy tytanowej styropianem (jak plaster miodu) i warstwowo specjalnej jakości watą mineralną zamiast opancerzenia z otuliną zewnętrzną także z blachy tytanowej, są bardzo lekkie. Ponadto „Bazamat”, „Córa”, pojazdy uniwersalne i skutery są kompatybilne w działaniach taktyczno-obronnych i strategiczno-ofenzywnych wodnych i wodno-lądowych z innymi formacjami. - Ma możliwość wystrzelenia na wysokość do 1000 m specjalnego bardzo czułego sonaru akustycznego i radarowo dopplerowskiego, który znakomicie precyzyjnie rejestruje do 1000 km wszelkie pojazdy znajdujące w powietrzu, na wodzie i pod wodą z możliwością ich niszczenia. W/w pojazdy po zneutralizowaniu napędów głowicą humanitarną wrogich samolotów bojowych, jednostek pływających i pojazdów wojskowych na ladzie są także zdolne obezwładnić na kilka minut silną wolno-falową energią mózgi załogi agresora do sprawnego „abordażu”, którym wcześniej wyłączono zdalnie na określony czas silniki i radary także dopplerowskie humanitarną głowicą bojową. - Problemy obronne stanowiące istotę Narodowych Sił Zbrojnych RP zostały w ocenie projektów pominięte. A przecież w/opisane pojazdy są wyjątkowo korzystne pod każdym względem w zastosowaniu obronnym. Stwierdzono także, że Oddziały Dowództwa Marynarki Wojennej nie prowadzą prac naukowych w zakresie badań podstawowych nad nowymi (nigdzie nie stosowanymi) środkami bojowymi jak i ich nosicielami.” Poinformowano także, kto zajmuje się takimi badaniami i gdzie należy kierować korespondencję w tej sprawie. Stwierdzono, że decyzję w sprawie badań i wdrożeń jest władny podjąć minister Obrony Narodowej. Odpowiedź podpisał pan kontradmirał Zbigniew Badeński - Szef Sztabu Marynarki Wojennej RP. – Oczywiście te same pisma łącznie z dokumentacją techniczną, zgodnie z zaleceniami wysyłałem pocztą internetową do kolejnych: Ministrów Obrony Narodowej, Szefów Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, Stoczni w Gdyni i Szczecinie, Centrum Budowy Okrętów w Gdańsku, Komisji Obrony Narodowej w Sejmie RP, Instytutu Lotnictwa w Warszawie, a także wedle wskazań Dowództwa Marynarki Wojennej do flot Sojuszniczych NATO: US Navy, Royal Navy i Marynarki Francji. Miłe odpowiedzi z szacunkiem i podziękowaniem otrzymałem na piśmie. – Więcej informacji jest na stronie internetowej: www.klawiterapia.com/bazamat i www.klawiterapia.com/dyskpo . Moim zdaniem w/w pojazdy wodne i wodno/lądowe mogą mieć znakomite przeznaczenie także w gospodarce cywilnej, transporcie wodnym i rzecznym w ruchu pasażerskim. Gdzie niezwykle konkurencyjnie skraca się czas podróży z Polski np. lokalnie na Bałtyku do Sztokholmu i Helsinek w czasie jednej godziny. Pojazdy latające na fali mogą mieć rewelacyjne zastosowanie w ratownictwie morskim/oceanicznym i powinny się stać polską specjalnością eksportową. Łączę najlepsze oczekiwania i pozdrowienia – dr Ferdynand Barbasiewicz, płk w st. spoczynku.
  • mgrinz 2018-11-29 08:55:10
    parawanów bedziemy bronic? marynarke rozwiązać. lotnictwo rakiety. wyrzutnie rakiet i nie ma stateczków za setki milionów. koniec tematu! jakby zlikwidowac marynarke to przy obecnym budzecie starczyloby kasy na wojska lądowe lotnictwo w zupełności i mielibysmy prawdziwie profesjonalna armię. ale co ja tam wiem.... mam tylko tytul mgr inzyniera! a nie licencjat z politologii czy historii kurła
  • Gość 2018-11-28 16:44:48
    Przez ponad 20 lat zaniedbywano nasza armię i zbrojeniówkę a teraz niektórym się wydaje, że to naprawią w dwa lata.

PISZESZ DO NAS Z ADRESU IP: 34.232.62.64
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!