Wojsko w Birmie brutalnie tłumi protesty, używając broni dostarczonej niegdyś przez Niemcy. Niemieckie firmy do dziś robią dobre interesy z reżimem - pisze tygodnik "Spiegel".
"Generał Ne Win rządził Birmą przez dwie i pół dekady. Ścigał przeciwników, strzelał do protestujących studentów. Niemniej jednak Niemcy utrzymywały z nim doskonałe stosunki. Podczas zimnej wojny rząd federalny walczył o niezaangażowany kraj: nie tylko dostarczano pistolety maszynowe i karabiny, ale nawet zakładano fabryki zbrojeniowe z pomocą państwowej firmy zbrojeniowej Fritza Wernera" - pisze "Spiegel".