Kondycja firm obronnych, które w lutym 2020 r. objął we władanie minister aktywów państwowych, tak naprawdę zależna jest głównie od MON. Owszem, Jacek Sasin, wicepremier kierujący nowo utworzonym Ministerstwem Aktywów Państwowych, może dokonywać zmian kadrowych w tych spółkach, ale o ich być albo nie być decydują głównie wojskowe zamówienia. A z tym może być krucho.
- Zakłady zbrojeniowe obawiają się o przyszłość. Wskutek pandemii koronawirusa sytuacja w polskich firmach pracujących dla wojska jest coraz trudniejsza.
- Apelują one, by - ze względu na ogromne koszty finansowania tarczy antykryzysowej - przesunąć spłatę rat za zakup samolotów F-35 oraz Patriotów w programie Wisła.
- Najtrudniejsze decyzje jeszcze przed zbrojeniówką... Może trzeba by niektórym zakładom powiedzieć, że dla nich nie ma miejsca?
Spółki Polskiej Grupy Zbrojeniowej, po wprowadzeniu niezbędnych środków zaradczych w związku z pandemią koronawirusa, kontynuują prace, wykonując projekty wynikające z międzynarodowej współpracy oraz krajowych zobowiązań i bieżącego wsparcia eksploatacji sprzętu Sił Zbrojnych RP.
Wszystkie te zamierzenia i działania koordynowane są z PGZ S.A., co powinno sprzyjać pozwolić efektom synergii w ramach Grupy. Z polskiej zbrojeniówki dochodzą jednak informacje, że sytuacja w zakładach pracujących dla wojska jest coraz trudniejsza - stąd obawy o przyszłość.
Mimo iż Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej, zapewniał, że jako szef MON skoncentrowany jest przede wszystkim na Polskiej Grupie Zbrojeniowej ( to podstawa, jeśli chodzi o produkcję sprzętu wojskowego w Polsce), to krytycy już od dłuższego czasu twierdzą, że zbyt dużo pieniędzy z budżetu obronnego"wypływa" za granicę.
Teraz dochodzą do nich związkowcy, którzy proponują renegocjacje kontraktów z dostawcami z innych krajów. Skąd takie postulaty?
Przesunięcie zakupu F-35 oraz Patriotów
"Ze względu na ogromne koszty budżetu państwa związane z finansowaniem tarczy antykryzysowej uważamy za konieczne przesunięcie spłat rat z tytułu zakupu samolotów F-35 oraz tarczy antyrakietowej Wisła, a środki z tego tytułu proponujemy przeznaczyć na niezbędne dziś potrzeby Ministerstwa Obrony Narodowej" - apelują do MON związkowcy w liście podpisanym przez przewodniczącego Federacji Związków Zawodowych Przemysłu Elektromaszynowego Przemysł Specjalny, Stanisława Janasa.Związkowcy występują też o zaniechanie kar umownych za ewentualne opóźnienia w dostawach sprzętu, jeśli te wynikały - pośrednio lub bezpośrednio - ze skutków pandemii koronawirusa.
Czyżby mieli wątpliwości, że zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego przy okazji prezentacji tarczy antykryzysowej o tym, że w tym czasie nie będą egzekwowane kary umowne dla przedsiębiorstw, dotyczą także branży zbrojeniowej?
O pomoc rządu, bez której cała branża może znaleźć się w kryzysie, do MON oraz MAP apeluje też zarząd Związku Pracodawców i Przedsiębiorców Przemysłu Obronnego oraz Lotniczego (ZPPPOiL). I podkreśla, że sytuacja w polskich zakładach pracujących dla wojska jest coraz trudniejsza. Nawet chwilowe wstrzymanie realizacji bieżących umów - akcentują pracodawcy - może spowodować konieczność redukcji załóg, przerwania funkcjonujących i sprawdzonych łańcuchów dostaw, a w konsekwencji - faktyczny paraliż sektora.
Zobacz także: Przedsiębiorcy bez taryfy ulgowej. Zadania służb nowe, zasady stare
Chronić polskie przedsiębiorstwa
Czego spółki obronne oczekują od rządu i MON?- W obecnej sytuacji niezbędne wydaje się skierowanie wszystkich środków finansowych na zakupy sprzętu znajdującego się w Planie Modernizacji Technicznej w polskich firmach - mówi WNP.PL Henryk Łabędź, prezes Zarządu Zakładów Mechanicznych Tarnów oraz przewodniczący ZPPPOiL.
Wskazuje, że w obecnej sytuacji nadrzędnym interesem polskiej gospodarki powinien być los tworzących system przemysłowy polskich firm zbrojeniowych, a co za tym idzie - pracodawców i partnerów biznesowych w całym łańcuchu dostaw.
Potrzebne są decyzje, których efektem będzie wstrzymanie, ograniczenie lub przesunięcie zagranicznych zakupów sprzętu wojskowego. Zasadne jest także przyspieszenie zamówień planowanych w następnych latach. Tego typu decyzje pozwolą ochronić potencjał polskich przedsiębiorstw produkcyjnych.
W przeciwnym razie wygospodarowane z budżetu państwa środki pozwolą na przetrwanie zagranicznym korporacjom, a nie rodzimym firmom, które przez lata starały się działać na rynku, dostarczać produkty i zapewniać miejsca pracy.
Jakie priorytety dla wojska?
- Obecny kryzys wywołany pandemią wyraźnie pokazuje, jak ważne w przypadku zagrożenia są własne technologie i moce produkcyjne w branży medycznej - podkreśla w rozmowie z WNP.PL Andrzej Synowiecki, prezes zarządu Radmor S.A., wiceprzewodniczący ZPPPOiL. - To samo dotyczy branży obronnej i ewentualnego kryzysu militarnego; w takiej sytuacji brak własnego przemysłu obronnego uniemożliwi jakąkolwiek dłuższą i skuteczną obronę kraju.Według prezesa gdyńskiego Radmoru teraz mamy z tym problem, ponieważ zawieszenie i brak informacji, które priorytety modernizacyjne i rozwojowe wojsko będzie realizować, podnoszą do potęgi te same, wcześniejsze obawy w branży.
- Musimy, jako zarządzający firmami zbrojeniowymi, wiedzieć wcześniej, na co możemy liczyć, by przygotować nasze organizacje na ewentualne scenariusze działań. Ryzyko pozostania bez jakiejkolwiek pracy zleconej przez wojsko, nawet w ramach perspektywicznych programów operacyjnych, to aktualnie największe ryzyko - zapewnia WNP.PL Marek Grochowski, prezes Bumar Łabędy S.A. I dodaje: - Spółki obronne już musiały ograniczyć produkcję dla wojska. Obawiają się o przyszłość. Jeśli pandemia będzie trwała dużej, to taka sytuacja będzie negatywnie oddziaływała na załogi naszych firm.
Redukcja czasu pracy i etatów
- Firmy sektora zbrojeniowego posiadają starannie wykształconych i doświadczonych pracowników, których pozyskanie i wdrożenie do pracy trwało przez wiele lat. Są oni najważniejszym zasobem firm produkujących wyroby na potrzeby armii. Niepewność jutra wpływa na ich poczucie stabilności miejsc pracy - przypomina szef Bumaru.Obawia się utraty najlepszych specjalistów, co jest bardzo łatwe, gdyż są oni poszukiwani na rynku pracy. Spółki - nie mając zamówień lub nawet perspektyw zamówień na przyszłe lata - być może będą musiały podjąć działania związane z redukcją wymiaru czasu pracy czy etatów.
Zobacz także: Spółki obronne się nie obronią. Apelują do ministrów o odsiecz
- Myślę, że firmy zbrojeniowe, jako te o szczególnym znaczeniu dla bezpieczeństwa kraju, będą też zainteresowane racjonalnym skorzystaniem z przygotowywanej tarczy antykryzysowej - zapewnia w rozmowie z naszym portalem Marek Dras, prezes Radiotechnika Marketing Sp. z o.o. - Dotyczy to wszystkich polskich spółek sektora zbrojeniowego, zarówno tych przynależnych do PGZ, jak i tych spoza Grupy, zrzeszonych w ZPPPOiL, wśród których są także firmy prywatne produkujące dla wojska.
Iluzja przetrwania
Gen. Adam Duda, były szef Inspektoratu Uzbrojenia, w rozmowie z WNP.PL o przyszłości polskiej zbrojeniówki twierdzi, że nasz przemysł obronny czeka jeszcze wiele trudnych lat.Jego zdaniem dziś przemysł zbrojeniowy musi się utrzymywać z krajowych zamówień, bo nie mamy wielu produktów nadających się na eksport. MON powinien wyznaczyć określone branże, które muszą funkcjonować ze względu na podstawowy interes Polski, jej bezpieczeństwo.
- Dzisiaj wszystkim mówimy, że jesteście potrzebni, wszystkim kłamiemy i dajemy iluzję przetrwania i wszyscy tak iluzorycznie funkcjonują... Najlepszym rozwiązaniem byłoby wyznaczenie określonych branż, pozostawienie kilku wiodących zakładów, które muszą działać - i wokół nich budować kompetencje oraz do nich dopłacać - uważa.
Przyznaje, że taki obrót sprawy wymagałby jednak twardej decyzji. - To trudne decyzje, których politycy nie chcą podjąć, bo trzeba by niektórym zakładom powiedzieć, że dla nich nie ma miejsca... Nie widzę determinacji u żadnej ze stron. Inaczej nie wygra się wyborów - uważa gen. Duda.