Państwowy koncern obronny Ukrainy Ukroboronprom zawiesił w środę dyrektorów dwóch należących do niego zakładów po opublikowanych w mediach doniesieniach o korupcji, w którą miał być zamieszany urzędnik z bliskiego otoczenia prezydenta Petra Poroszenki.
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
- Według mediów syn pierwszego zastępcy sekretarza ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) dostarczał zakładom przemysłu obronnego części pochodzące z przemytu z Rosji.
- Machinacje z częściami dla zbrojeniówki miały odbywać się przez trzy podstawione firmy, a jedną z nich miała być stocznia należąca w tym czasie do Poroszenki.
- Dziennikarze utrzymują, że kierownictwo Ukroboronpromu wiedziało o tym procederze i go akceptowało.
Wcześniej dziennikarze z grupy Bihus.Info zaprezentowali film, w którym twierdzą, że syn pierwszego zastępcy sekretarza ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ołeha Hładkowskiego, Ihor, wraz z partnerami dostarczał zakładom przemysłu obronnego części pochodzące z przemytu z Rosji albo sprzedawał im części z ukraińskich jednostek wojskowych po znacznie zawyżonych cenach.
Według dziennikarzy Ihor Hładkowski ze swoimi dwoma wspólnikami zarobili w ten sposób co najmniej 250 mln hrywien (ok. 35,1 mln złotych). Miał w tym uczestniczyć także jego ojciec, który był w przeszłości partnerem biznesowym Poroszenki. Machinacje z częściami dla zbrojeniówki miały odbywać się przez trzy podstawione firmy, a jedną z nich miała być stocznia należąca w tym czasie do Poroszenki.
Dziennikarze utrzymują, że kierownictwo Ukroboronpromu wiedziało o tym procederze i go akceptowało. Ołeh Hładkowski zwrócił się do policji o sprawdzenie informacji Bihus.Info i poprosił prezydenta o zawieszenie go w obowiązkach zastępcy sekretarza RBNiO. Poroszenko zgodził się i zaapelował o niezwłoczne wyjaśnienie tych zarzutów.
Prokurator generalny Ukrainy Jurij Łucenko przyznał tymczasem w środę, że wie o przemycie części do sprzętu wojskowego z Rosji. "Dla nikogo nie jest tajemnicą, że w ostatnich latach większość tych części ukraiński przemysł wojskowy otrzymuje od wolontariuszy i przedsiębiorców, którzy przemycają je z terytorium Federacji Rosyjskiej" - powiedział.
Łucenko oświadczył, że w czasach wojennych taka sytuacja jest do przyjęcia, jednak "nie do przyjęcia i amoralne jest bezczelne wzbogacanie się na takim biznesie". Prokurator poinformował, że śledztwo wokół machinacji w przedsiębiorstwach zbrojeniówki prowadzone jest od 2016 r.
"Jeśli szum polityczny w Radzie Najwyższej (parlamencie) i rozgłoszenie danych śledztwa nam nie przeszkodzi, to będziemy kontynuowali trwające w ostatnim czasie przesłuchania (…), ogłosimy zarzuty, aresztujemy mienie i pociągniemy do odpowiedzialności wszystkich zaangażowanych w tym schemacie" - zapewnił Łucenko.
Autorzy śledztwa Bihus.Info zapewniają, że publikując jego wyniki, nie działali z myślą o nadchodzących w marcu wyborach prezydenckich na Ukrainie. Petro Poroszenko ubiega się w nich o reelekcję.