Ostatnie dwa lata dla LPP, właściciela najbardziej znanych polskich sklepów, Reserved, Cropp, House, Mohito, czy Sinsay, to czas licznych turbulencji. Gdańska firma odzieżowa wychodzi z nich nieco pokiereszowana, ale ciągle silna. O konsekwencjach pandemii, wojny na Ukrainie, o inwestycjach, strategii rozwoju i zarządzaniu firmą zatrudniającą ludzi na całym świecie, rozmawiamy z jej prezesem i współzałożycielem, Markiem Piechockim.
- Komu i za ile? Wiele osób zadaje sobie dziś pytanie, kto kupi rosyjski biznes LPP i jaki będzie koszt tej transakcji.
- Jeśli pani zapyta, czy byliśmy przygotowani na to, co dzieje się obecnie, to odpowiedź brzmi "nie". Mentalnie nie wydawało nam się możliwe, że coś takiego się zdarzy, że 70 lat po wojnie będziemy mieli nowy konflikt zbrojny... Nie byliśmy przygotowani ani do wybuchu konfliktu, ani do tego, że stracimy 25-30 proc. naszych sklepów - mówi Marek Piechocki.
- Dla LPP pewne jest, że uszczupli swój stan posiadania: "Stracimy setki milionów, ale pogodziliśmy się z tym, wpisaliśmy to w potencjalne straty. Większym problemem jest to, że buduje się coś przez 20 lat i nagle trzeba się z tym pożegnać".
- Każdy koniec oznacza jednak nowy początek. Co planuje Marek Piechocki i jego LPP, jakie emocje towarzyszą tym planom? O tym w wywiadzie dla WNP.PL.