- Biorąc pod uwagę duży wzrost kosztów pracy, rozważamy podwojenie albo nawet wielokrotne zwiększenie liczby robotów w naszym zakładzie w ciągu dwóch lat - tak, aby proces produkcyjny był tańszy, bardziej powtarzalny i jakościowo lepszy. Czas zwrotu z tego typu inwestycji jest coraz krótszy - mówi Piotr Kuś, wiceprezes, dyrektor generalny Wielton. W rozmowie także o ułożeniu w Wieluniu produkcji na nowo i o tym, jak firmie może pomóc digitalizacja.
- W zakładach produkcyjnych Wielton w Wieluniu skupiliśmy się w ostatnim czasie na budowie mocy produkcyjnych. Inkubatorem do tego procesu był okres covidowy. Przerwę technologiczną wykorzystaliśmy na przeprowadzenie kompleksowej modernizacji naszych zakładów. Miała ona na celu usprawnienie kilku kluczowych etapów produkcyjnych.
Pierwszym z nich była poprawa przepływu materiałów w procesie technologicznym, drugim - usprawnienie procesu wytwarzania poprzez reorganizację linii produkcyjnych i miejsc wytwórczych, przy zachowaniu dbałości o ich efektywność. Trzecim zaś - wprowadzenie automatyzacji na wybranych etapach procesu technologicznego oraz poprawa ergonomii pracy.
Usprawniono także transport półwyrobów i komponentów w toku produkcyjnym oraz wyeliminowano zatory w przepływie materiałów. Zastosowaliśmy różnego rodzaju rolotoki, dodatkowe suwnice i urządzenia, które pomagają pracownikom, minimalizując konieczność użycia przez nich siły.
Naczepa ze swojej natury jest ciężka, ma duże gabaryty, więc jej przemieszczanie na etapie produkcji wymaga zaangażowania dodatkowego sprzętu. Z tego powodu zoptymalizowanie etapów, które opisałem, miało bezpośredni wpływ na cały proces technologiczny.
- Przeprowadzając zmiany w zakładach produkcyjnych, skupialiśmy się także na zwiększeniu mocy produkcyjnych. Nasze produkty są bardzo zdywersyfikowane, więc jakiekolwiek zakłócenia w przepływie materiałów powodują natychmiastowe problemy w ich kompletacji.
Wyobraźmy sobie, że naczepa jest prawie gotowa, a brakuje do jej ukończenia jednego komponentu... Nie może bez niego trafić do klienta. Kluczowe zatem było dla nas, aby materiał był kontrolowany na każdym etapie procesu technologicznego.
Poprawiliśmy także jego logikę. Nasze zakłady w Wieluniu powstawały 20 lat temu i systematycznie rozwijały się organicznie. W konsekwencji niektóre nasze procesy nie były wystarczająco efektywne i wymagały reorganizacji. Gruntowna modernizacja zakładów przyczyniła się zarówno do poprawy wydajności procesów, jak i zwiększenia mocy produkcyjnych.
Co niezwykle istotne: wprowadziliśmy także do naszego procesu stację kontroli końcowej, która pozwala na wydłużenie czasu przeznaczonego na analizę pojazdu w ramach jego odbioru i przeprowadzenie dodatkowych czynności diagnostycznych, a w efekcie zdecydowanie podnosi jakość naszych wyrobów. Stworzyliśmy warunki do jeszcze dokładniejszego sprawdzenia zgodności każdego wytwarzanego produktu ze standardami bezpieczeństwa oraz potwierdzenia funkcjonalności gotowych naczep i wywrotek przed oddaniem ich klientowi.
Aktualnie koncentrujemy się na automatyzacji i robotyzacji procesów. Dokonaliśmy już standaryzacji w celu oceny, które z procesów powinny zostać oddane "w ręce robotów" ze względu na powtarzalność, utrzymanie wysokiej jakości i redukcję kosztów pracy, np. kontynuujemy robotyzację procesu spawania i kształtowania detali.
Obecnie korzystamy ze zrobotyzowanych linii spawalniczych, zautomatyzowanych systemów magazynowania i zatowarowywania linii, a także unikatowych technologii, takich jak spawanie hybrydowe czy stosowanie druku 3D w procesach prototypowania i projektowania. Posiadamy także zautomatyzowaną linię lakierniczą do antykorozyjnego zabezpieczania podwozi i skrzyń metodą kataforezy oraz nowoczesną technologię gięcia i cięcia blach do wytwarzania komponentów stalowych naczep i przyczep.
Analizujemy także możliwość digitalizacji zakładu. Zaczęliśmy podróż w kierunku szeroko pojętego Przemysłu 4.0... Modernizujemy i rozbudowujemy naszą infrastrukturę IT, by w perspektywie kolejnych miesięcy wprowadzić automatyzację przepływu informacji.
- Przede wszystkim wprowadziliśmy przepływowy system produkcyjny. Dokonaliśmy reorganizacji naszych linii montażowych. Produkcję gniazdową zastąpiliśmy liniową.
Nabyliśmy również urządzenia do obróbki metalu, które pozwalają nam także na samodzielne uzupełnianie braków komponentów zakupowych, m.in. wypalarki laserowe i giętarki do arkuszy metali, przede wszystkim stali, ale także aluminium.
Proces jest ułożony logicznie, także lokalizacyjnie. Komponenty kierowane są wprost do spawalni. Nie ma problemów z ich przewożeniem, magazynowaniem czy wykonywaniem dodatkowych operacji. Dzięki montażowi wielu suwnic, możliwy jest bezpośredni transport półproduktów bez konieczności używania wózków widłowych.
- Braliśmy pod uwagę każdy z elementów, o których pan wspomina. Proces produkcji naczep jest bardzo skomplikowany i wieloetapowy. Z tego powodu, przede wszystkim mieliśmy na uwadze, żeby czas procesowania od momentu zamówienia do wydania gotowego produktu był jak najkrótszy.
Przeprowadzone prace modernizacyjne pozwoliły nam na osiągnięcie dużego stopnia elastyczności. Sprawdziliśmy w praktyce i wiemy, że jesteśmy w stanie szybko zareagować na zapotrzebowanie rynku i zmienić organizację ciągu technologicznego, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Dostosowujemy nasz proces produkcyjny w zależności od popytu na daną grupę produktową. Na bieżąco reagujemy na zmiany zachodzące w branży transportowej i odpowiadamy na potrzeby klientów.
Jednocześnie zależało nam, żeby nasze zakłady produkcyjne były bardziej homogeniczne, a cykle procesów w nich zachodzące - analogiczne i spójne. Naszym celem było także uniknięcie zbędnego magazynowania materiału w procesie, związanego z tym, że jeden z etapów produkcyjnych jest wolniejszy od kolejnego.
Przede wszystkim osiągnęliśmy nasze głównie zamierzenie, czyli zwiększyliśmy moce produkcyjne i poprawiliśmy efektywność procesów. Pozytywne rezultaty przeprowadzonej w okresie pandemicznym modernizacji zakładów, zaobserwowaliśmy już w roku 2021, gdy popyt na naczepy i przyczepy dynamicznie wzrósł.
- Ostanie przerwy w łańcuchu dostaw oraz rosnące ceny materiałów i komponentów udowodniły, że najlepiej poradziły sobie przedsiębiorstwa posiadające zapasy lub potrafiące te zapasy konwertować na brakujące pozycje, a także firmy elastycznie dostosowujące plan produkcji do dynamicznie zmieniających się terminów dostaw.
W Wieltonie dobrze poradziliśmy sobie z utrzymaniem ciągłości łańcucha dostaw w 2021 roku, czego najlepszym dowodem rekordowa produkcja i sprzedaż, szczególnie na rynku polskim.
Obecnie łańcuch dostaw w Wieltonie został dostosowany do wyzwań stawianych przez dynamicznie zmieniające się otoczenie biznesowe. Działamy z wyprzedzeniem, przewidując trendy i możliwe turbulencje. We współpracy z dostawcami kontrolujemy źródłowe łańcuchy dostaw, dywersyfikujemy ryzyko poprzez multiplikację dostawców zamiennych.
Z drugiej strony, jak wspomniałem, posiadamy także własne wypalarki laserowe i plazmowe , które wykorzystujemy do wypalania kształtów detali. Dzięki własnym zasobom byliśmy w stanie formatować różnego rodzaju arkusze blach, których dostępność we właściwych formatach w pewnym momencie była ograniczona. Dodatkowo pełen proces obróbki metalu pozwolił nam niejednokrotnie samodzielnie uzupełniać braki komponentów zakupowych.
Jeśli zatem dany komponent do Wielunia nie dojedzie, może być wytworzony na miejscu...
- Mamy świadomość, że w najlepszym położeniu są przedsiębiorstwa, które potrafią samodzielnie wytwarzać swe produkty bez znaczącego obciążenia podwykonawcami. Są one w stanie szybciej i więcej produkować niż konkurencja. Z tego powodu staramy się jak najwięcej elementów wytwarzać we własnych zakładach produkcyjnych, ograniczając ryzyko braku dostępności wybranych komponentów.
W przypadkach opóźnień w dostawach na bieżąco modyfikujemy plany produkcyjne - tak, aby utrzymać zakładaną wydajność i wolumen produkcji. Uzyskana elastyczność procesu produkcyjnego, podczas modernizacji, znacznie ułatwia nam obecną pracę, w tym organizacja potokowych linii produkcyjnych. Znamy ich obciążenie, zatem łatwo możemy przetransferować zasoby, w tym pracowników. Proces jest też „czystszy”, więc pula materiałów w toku jest znacznie mniejsza i łatwiej nią zarządzać.
Na skutek wojny w Ukrainie i jej gospodarczych konsekwencji nasz mix produkcyjny musiał w pewnym stopniu ulec zmianie... W konsekwencji "przetransferowaliśmy" część mocy produkcyjnych, np. z obszaru wywrotek na obszar naczep kurtynowych i furgonów. Wobec tego niezbędne było także zreorganizowanie przeznaczenia materiałów. Dzięki zmianom, które przeprowadziliśmy w zakładach produkcyjnych w Wieluniu jeszcze przed wojną, było to stosunkowo proste zadanie. Na bieżąco reagujemy na zmiany zachodzące w branży transportowej i odpowiadamy na potrzeby klientów.
Czyli zamiast wywrotek, które się sprzedawały na wschodzie, produkujecie teraz więcej furgonów, które znajdują nabywców w Polsce i na zachodzie…
- Tak. Zorganizowanie produkcji w sposób liniowy sprawia, że jesteśmy w stanie elastycznie zwiększać wytwarzanie wybranej grupy naczep w zależności od potrzeb rynku. Na stanowiskach gniazdowych nie byłoby to możliwe.
Co więcej: w czasie pandemii produkowaliśmy 40-45 sztuk naczep dziennie, ale w kolejnych miesiącach znacznie zwiększyliśmy moce produkcyjne i poprawiliśmy efektywność, w wyniku czego w lutym 2022 roku wytwarzaliśmy dziennie aż 80 sztuk. Zatrudnienie również istotnie wzrosło.
Wspomniane efekty uzyskano również dzięki podjętej decyzji o rozbudowie produkcji i stworzeniu kolejnych powierzchni do montażu np. naczep furgonowych. Uruchomiliśmy też nowe linie spawalnicze. W najbliższym czasie, za 2-3 miesiące, planujemy także sfinalizować kolejne inwestycje związane z modernizacją produktów i automatyzacją zakładów.
Grupa Wielton ma na koncie wiele zagranicznych akwizycji. Ciekawi mnie, jak wygląda przepływ know-how między centralą firmy w Polsce a jej zakładami w różnych krajach na zachodzie. Jaki jest jego kierunek?
- Dzięki zasięgowi grupy jako spółka Wielton posiadamy dostęp do unikatowego know-how i nowoczesnych technologii innych spółek. Chętnie dzielimy się także naszym doświadczeniem i wiedzą. W Polsce, w Wieluniu, posiadamy także własne zaplecze badawczo-rozwojowe. A zatem przepływ know-how odbywa się w obie strony.
W niemieckiej spółce Langendorf obserwujemy wysoką kulturę produkcji, szczególnie jeżeli chodzi o oprzyrządowanie czy wykonanie niektórych narzędzi. Z kolei nasza angielska spółka Lawrence David ma spore doświadczenie w produkcji furgonów, którą chcemy też rozwijać w Polsce. Czerpiemy od niej wiedzę i doświadczenie produktowe oraz procesowe.
Z kolei inspiracją dla linii spawalniczej w Wieluniu była linia z naszej spółki Fruehauf z Francji. Jednak w Wieltonie poszliśmy o krok dalej, automatyzując ją. Prawdopodobnie to rozwiązanie zostanie przeniesione do Francji.
Zatem sporo się dzieje w kwestii wymiany wiedzy. Szczególnie widoczne są synergie produktowe i procesowe. Jednak, pomimo geograficznego podziału i dostosowania naczep poszczególnych spółek do regionalnej specyfiki rynku, naszym planem docelowym pozostaje wypracowanie pewnej unifikacji rozwiązań bazowych. W zespołach, które nad tym pracują, są inżynierowie z Polski, Niemiec, Anglii i Francji.
Wspomniał pan o polskim dziale R&D…
- Nasz dział badawczo-rozwojowy w Wieluniu liczy około 70 inżynierów i posiada pierwszą w Polsce, a drugą w Europie, stację do całopojazdowego badania naczep. Poszczególne spółki grupy również mają swoje zespoły inżynierskie, np. w Langendorfie i Fruehaufie.
To oddzielnie organizacje, ale - jak nadmieniłem - nad niektórymi projektami pracujemy wspólnie, wybierając lidera, który w danym obszarze ma największe kompetencje.
Budżet na R&D?
- Systematycznie się zwiększa - to wzrosty w procentach dwucyfrowe. Działania te wynikają z naszej chęci zdobywania kolejnych rynków i poprawy atrakcyjności naszych produktów w oczach klientów, np. w perspektywie trendów w transporcie drogowym. Myślę tu o redukcji śladu węglowego i ekonomice transportu.
Jakie główne zadania stawia Wielton przed zespołami R&D?
- Zespół R&D przede wszystkim skupia się na poszukiwaniu oraz wdrażaniu nowych rozwiązań i produktów, np. naczep chłodniczych, furgonowych czy specjalistycznych.
Optymalizuje także już sprawdzone przez klientów rozwiązania, na przykład w dziedzinie redukcji masy, a co za tym idzie - zmniejszenia spalania pojazdów i emisji gazów cieplarnianych.
Ekonomika transportu stała się obszarem, któremu poświęcamy dużo uwagi. To temat ważny nie tylko z uwagi na rosnące koszty prowadzenia działalności, ale przede wszystkim zmniejszenia liczby przewozów, a co za tym idzie - emisyjności każdego pojedynczego przejazdu. Z tego powodu nasza oferta cyklicznie powiększa się o naczepy o obniżonej masie własnej czy z podwójną podłogą.
Koncentrujemy się współcześnie na wielu metodach, ograniczających negatywny wpływ transportu na środowisko naturalne, prowadzących do wspólnego celu - transportu zrównoważonego.
Jednym z megatrendów jest bez wątpienia także elektromobilność i paliwa alternatywne, które mogą okazać się jedną ze skutecznych metod redukcji śladu węglowego. Jako Wielton bardzo często blisko współpracujemy z naszymi klientami nad rozwiązaniami odpowiadającymi na ich potrzeby i problemy dnia codziennego. Nierzadko produkty te są potem włączane do naszej oferty. Ich personalizacja i umiejętność słuchania, a potem zaprojektowania i wyprodukowania unikalnych pojazdów dopasowanych do wymagań klientów, wyróżniają nas w branży.
Właśnie, Wielton pracuje dla sektora, który w ciągu kilkunastu lat ma przejść w Europie radykalną zmianę. W ub. r. było głośno o naczepie z napędem wodorowym spółki Fruehauf…
- Tak, to bardzo ciekawe i przyszłościowe rozwiązanie. W Grupie Wielton także pracujemy nad autorskimi rozwiązaniami wpisującymi się w nowe trendy, jak telematyka, elektromobilność, recykling materiałów i ekonomika transportu oraz możliwość zastosowania fotowoltaiki w pojazdach.
Wróćmy teraz do automatyzacji i digitalizacji produkcji... Ile robotów pracuje w Wieluniu?
- Automatyzacja i robotyzacja pozwala nam na przekazanie monotonnych, powtarzalnych i prostych czynności maszynom i robotom pracującym na liniach produkcyjnych. Zakłady produkcyjne w Wieltonie automatyzujemy systematycznie już od ponad 15 lat. Obecnie mamy około 40 robotów w Wieluniu, które przejmują ciężką pracę spawaczy i lakierników, a lżejsze procesy produkcyjne pozostawiają do wykonania ludziom.
Z kolei w kwestii digitalizacji posiadamy już pewne narzędzia i programy, które pozwalają przeprocesować informację. Jednak, biorąc pod uwagę możliwości, które daje nam dziś technologia cyfrowa, wydaje się nam, że mamy jeszcze lekcję do odrobienia. Szczególnie teraz, gdy rozbudowujemy nasze linie produkcyjne, stworzyliśmy bardzo zdywersyfikowaną ofertę, a spora część czynności jest zautomatyzowana i zrobotyzowana. Z tego powodu skupiamy się obecnie nad wdrożeniem nowych cyfrowych rozwiązań. Mamy świadomość, jak dużą rolę dla rozwoju przedsiębiorstwa odgrywa środowisko IT.
Przewidujemy także dalszy postęp automatyzacji i robotyzacji w wielu obszarach produkcyjnych. Szczególnie istotne dla nas jest oddanie w ręce robotów procesu spawania oraz krępowania, a także automatyzacji w procesach logistycznych. Klienci także doceniają wysoką jakość naszych produktów osiągniętą m.in. dzięki robotyzacji części zadań. Mam na myśli nie tylko robotyzację procesów spawalniczych, ale także malowania i lakierowania.
Co więcej: biorąc pod uwagę duży wzrost kosztów pracy, rozważamy podwojenie albo nawet wielokrotne zwiększenie liczby robotów w naszym zakładzie w ciągu dwóch lat - tak, aby proces produkcyjny był tańszy, bardziej powtarzalny i jakościowo lepszy.
Tańszy?
- Koszty pracy wykonywanej przez człowieka i robota zaczynają plasować się na podobnym poziomie. Aktualnie obserwujemy wzrost wynagrodzeń przy jednoczesnym spadku cen technologii. Spora część firm skutecznie integruje pracę maszyn z ludzką.
Czas zwrotu z tego typu inwestycji jest coraz krótszy. Biorąc pod uwagę, że pracujemy już na trzy zmiany, to dobry moment na rozbudowę naszego parku maszynowego o nowe roboty.
Mówił pan na początku naszej rozmowy, że rozbudowujecie infrastrukturę IT. Czy ma to związek z poukładaniem zakładu na nowo? Czy ta operacja udała się bez dodatkowych nakładów na IT?
- Jak wspominałem, w krótkiej perspektywie planujemy wprowadzić nowe rozwiązania cyfrowe do zarządzania produkcją. Celem naszych działań jest lepsza kontrola procesu produkcyjnego w całej jego rozciągłości. W rozbudowanych zakładach, jak nasze, kluczowa jest teraz szybka transmisja danych i ich sprawne przetworzenie.
Wierzymy, że digitalizacja wpłynie na zwiększenie efektywności produkcyjnej, umożliwi wdrażanie nowoczesnych rozwiązań oraz wzmocni dynamikę rozwoju myśli technologicznej.
Czytaj także: Przemysł ma alternatywę: fabryki bez ludzi lub większa współpraca człowieka z maszyną
Czyli digitalizacja Wieltonu to rzecz pewna?
- Tak, jesteśmy na etapie wyboru właściwego programu oraz ustalania harmonogramu jego wdrożenia. Rozwiązanie to musi odpowiadać aktualnym standardom i naszym potrzebom - kluczowe jest śledzenie przepływu materiału od momentu złożenia zamówienia po wydanie gotowego produktu klientowi.
W przypadku produkcji naczep i przyczep proces ten jest bardzo skomplikowany i wieloetapowy. Posiadamy także szeroką ofertę z wieloma możliwościami konfiguracji, które sprawiają, że często nasze produkty są unikatowe. Kluczowe jest zatem właściwe planowanie i zarządzanie procesem produkcji oraz jego kontrola na poszczególnych etapach. Niezbędny jest także ciągły kontakt z wieloma dostawcami surowców i komponentów.
A zatem ustalamy priorytetyzację zadań nowego programu dla zakładów Wieltonu. Rozważane jest także wprowadzenie systemu operacyjnego wspólnego dla całej grupy jako element naszej nowej strategii. Niestety, ze względu na sytuację na wschodzie, musieliśmy przełożyć jej ogłoszenie.
Czy unowocześnianie przemysłu w Polsce spowolni przez wojnę?
- Pamiętam dużą niepewność w pierwszym okresie pandemii. Później okazało się, że gospodarka "odbiła" w sposób niesamowity... Mam nadzieję, że wyzwania, z którymi się teraz mierzymy, odejdą w perspektywie średnioterminowej w przeszłość.
Dla producentów obecnie kluczowe jest uelastycznienie mocy produkcyjnych i dostosowanie do różnych zmiennych, robotyzacja i automatyzacja produkcji, cyfrowe zarządzanie informacją, dywersyfikacja dostawców i budowanie własnych zasobów wytwórczych. Wszystkie te czynniki pozwalają na zwiększanie odporności firmy na nieoczekiwane sytuacje.
Myśl technologiczna z pewnością przyspiesza, poszukujemy rozwiązań na wyłaniające się problemy. Jednocześnie część technologii nie może zostać wdrożonych czy nawet testowanych na szerszą skalę - z uwagi na bardzo prozaiczny brak komponentów. Jesteśmy w niezwykle ciekawym momencie, w którym trudno jest o prognozy dotyczące tempa rozwoju technologii.
Zna pan bardzo dobrze polski przemysł. Jak jego zaawansowanie techniczne wypada na tle Zachodu?
- Jeżeli są jakieś różnice, to w obszarach najnowszych technologii. Z kolei w kwestii technologii standardowych, jesteśmy na tym samym poziomie, co firmy Europy Zachodniej.
Wyróżnia nas za to bogata wiedza technologiczna i pomysłowość. W Polsce lokalizuje się coraz więcej centrów R&D. Jesteśmy bardzo ambitnym i dobrze wykształconym narodem.
Nie bez powodu nasz kraj stał się centrum produkcji komponentów dla przemysłu samochodowego. Pod tym względem liczymy się w Europie, a stosowane przez nas technologie są na wysokim, światowym poziomie.
Digitalizacja i szeroko rozumiana branża IT w naszym kraju jest na podobnym, zaawansowanym poziomie. Wraz z jej postępem podnosimy także stopień automatyzacji i robotyzacji produkcji. Tym bardziej, że - jak powiedziałem wcześniej - od strony kosztów przedstawia się to coraz lepiej.
Jako Wielton również świadomie dokładamy swą cegiełkę do budowania wiarygodności polskiego przemysłu. Jesteśmy czołowym producentem przyczep, naczep i zabudów samochodowych w Europie. Blisko współpracujemy z naszymi klientami i proponujemy im rozwiązania szyte na miarę – takie, które realnie wpływają na budowanie ich biznesu. Mamy własne, nowoczesne zaplecze R&D oraz innowacyjne produkty i rozwiązania.