Rząd tymczasowy w Belgii otrzymał poparcie polityczne do podejmowania działań w ramach walki z kryzysem związanym z rozprzestrzeniającą się epidemią; partie opozycyjne udzieliły tego poparcia w obliczu miesięcy bezowocnych rozmów ws. utworzenia koalicji rządowej.
Wybory w Belgii odbyły się w maju ubiegłego roku, ale od tego czasu partie politycznie w podzielonym językowo i politycznie kraju bezskutecznie próbowały zbudować koalicję, która mogłaby wyłonić nowy rząd. Na czele tymczasowego gabinetu stoi Sophie Wilmes.
Próba zbudowania nowej koalicji została podjęta w weekend, jednak rozmowy znów zakończyły się fiaskiem. W obliczu rozszerzania się epidemii koronawirusa partie postanowiły jednak w niedzielę udzielić poparcia tymczasowemu gabinetowi do podejmowania działań związanych z epidemią.
Gabinet Wilmes nakazał już zamknięcie szkół, restauracji, kawiarni, ośrodków sportowych i kulturalnych w celu spowolnienia rozprzestrzeniania się wirusa, ale nie mógł podjąć takich kroków, jak wprowadzenie nowych środków budżetowych, które prawdopodobnie będą konieczne w celu wzmocnienia gospodarki.
Bart De Wever, lider centroprawicowej Nowy Sojusz Flamandzki, największej partii w niderlandzkojęzycznym regionie Flandria, wezwał w sobotę do utworzenia rządu nadzwyczajnego, który miałby sprawować władzę przez rok i koncentrowałby się na walce z koronawirusem i łagodzeniu jego skutków. Apelował o stworzenie nadzwyczajnego "rządu kryzysowego", w którego skład weszliby najważniejsi belgijscy politycy.
Jednak po odrzuceniu tego pomysłu przez Partię Socjalistyczną, największe ugrupowanie francuskojęzycznego południa Belgii, dwie największe partie i pięć innych zgodziły się wspierać istniejącą administrację jako rząd mniejszościowy przez najbliższe sześć miesięcy.
Przewodnicząca Zielonych Meyrem Almaci nazwała porozumienie "najlepszym rozwiązaniem w obecnych okolicznościach". "Interes publiczny miał pierwszeństwo przed polityką partyjną" - powiedziała.
Dziesięć partii, w tym trzy tworzące tymczasową koalicję, ma poprzeć plan w parlamencie. Rząd będzie mieć wówczas uprawnienia do wprowadzania środków nadzwyczajnych bez konieczności każdorazowego poddawania ich pod głosowanie w parlamencie.
Belgia ustanowiła rekord w 2010 r. po wyborach parlamentarnych po tym, jak proces tworzenia nowego rządu trwał 18 miesięcy.
Podział administracyjno-językowy Belgii praktycznie uniemożliwia wyłonienie zdecydowanego zwycięzcy w wyborach krajowych. O ile w niderlandzkojęzycznej Flandrii dużą popularnością cieszą się partie prawicowe, o tyle we francuskojęzycznej Walonii silni są socjaliści.
Z Brukseli Łukasz Osiński