W Londynie trwają mozolne próby przełamania impasu w procesie ratyfikacji porozumienia Theresy May z Unią Europejską. Jednak coraz liczniejsza grupa posłów Partii Konserwatywnej publicznie występuje przeciwko premier, żądając od niej daty podania się do dymisji.
Z reguły dobrze poinformowany Robert Peston z ITV twierdzi, że rząd może nawet spróbować zapisami ustawy wykluczyć możliwość wejścia w życie backstopu lub raz jeszcze pokazać UE, że to kontrowersyjny awaryjny plan utrzymania otwartej granicy między Irlandią Północną a Republiką Irlandii, jest jedyną przeszkodą na drodze do ratyfikacji.
Rząd raz już próbował podobnego manewru, popierając w styczniu tego roku tzw. poprawkę Brady’ego. Od tego czasu jednak UE niezmiennie stoi na stanowisku, że treść traktatu o wystąpieniu UK z UE wraz z backstopem nie jest do renegocjacji. Przypomniał o tym w tym tygodniu Jean-Claude Juncker. UE jednoznacznie dała też do zrozumienia w konkluzjach dwóch ostatnich szczytów Rady Europejskiej, że wszelkie akty prawa brytyjskiego muszą być zgodne z treścią wynegocjowanego porozumienia.
Bardziej prawdopodobne wydaje się więc, że WAB to droga do kolejnej próby głosowania różnych opcji brexitu, tym razem kontrolowanej przez rząd, nie jak w dwóch poprzednich przypadkach w marcu i kwietniu, przez grupę posłów z tylnych ław. Według planu przedstawionego przez May 3 kwietnia, jeśli w rozmowach z opozycją nie dojdzie do wypracowania jednej wspólnej opcji, rząd będzie chciał przedstawić posłom różne opcje.
Procedura tych głosowań nie została dotąd wyjaśniona. Jednak zarówno premier May, jak i kanclerz Philip Hammond sugerowali, że pod głosowanie mogłaby zostać poddana m.in. opcja referendum zatwierdzającego brexit. Najbliżej przyjęcia w głosowaniach opcji brexitu 1 kwietnia były: stała i pełna unia celna (stosunek głosów 273-276), drugie referendum (280-292) oraz wspólny rynek i tymczasowa unia celna (261-282).
W przeciwieństwie do Meanigful Vote, WAB jest normalną ustawą, która będzie musiała przejść przez wszystkie etapy legislacyjne w Izbie Gmin oraz Izbie Lordów, dużo silniej skłaniającej się do miękkiej wersji brexitu. Nie ma praktycznie możliwości, żeby ustawa ta została przyjęta przed 22 maja, ani też, żeby rząd wypełnił ustawowy obowiązek „przeleżenia” treści traktatu z UE w parlamencie przez 21 dni. Stąd, mimo rządowych deklaracji, uniknięcie organizacji wyborów do PE w UK 23 maja jest praktycznie niemożliwe.
Dr Simon Usherwood, wicedyrektor akademickiego think-tanku The UK in a Changing Europe, sugerował w rozmowie z portalem UKpoliticsPL, że umniejszając znaczenie wyborów do PE strona rządowa próbuje przygotować grunt pod dużych rozmiarów porażkę.
Wybory do PE w zastępstwie referendum
Według sondaży YouGov i ComRes z połowy kwietnia Partia Konserwatywna może liczyć odpowiednio na 15- i 18-procentowe poparcie w wyborach do PE. Lepiej spisuje się nie tylko opozycyjna Partia Pracy (22 i 33 proc.), ale przede wszystkich nowa Partia Nigela Farage’a (27 i 17 proc). The Brexit Party, powtarza sukces kampanii Leave.EU, zbierając głosy rozczarowanych wyborców Partii Konserwatywnej, ale też publicznie poparcie – na razie – pojedynczych posłów Theresy May i wielu działaczy w regionach. Do tego na 7 i 5 proc. głosów może liczyć już całkiem skrajnie prawicowy UKIP. Wśród ogłoszonych dotąd kandydatów tych formacji nie ma Polaków.
Proeuropejskie i antybrexitowe partie (Liberalni Demokraci, Partia Zielonych i uformowana w styczniu z 11 rebeliantów z Partii Pracy i Partii Konserwatywnej the Independent Group) mogą łącznie liczyć na 25 i 20 proc. głosów, mimo to nie rozważają wspólnego startu jako jedno ugrupowanie. Na liście TIG w Londynie niespodziewanie pojawił się urodzony tu były wicepremier i minister finansów Jan Vincent Rostowski. Blisko nominacji SNP był z kolei wieloletni działacz Szkockiej Partii Narodowej Maciej Wiczyński, który znalazł się pośród 21 finalistów z całej Szkocji jednak do rejestracji na listę wyborczą kwalifikowało się tylko pierwszych 6 osób.
Start brytyjskich partii w wyborach do PE może wpłynąć na rozdział najważniejszych stanowisk w UE. Ostatnie sondaże wskazują, że Europejska Partia Ludowa, w której szeregach nie ma brytyjskich partii, może liczyć na 178 mandatów, a socjaliści na 144. Partia Pracy, członek Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów, ma obecnie 20 mandatów w Parlamencie Europejskim. Dużo zależy jednak od decyzji czy w programie wyborczym Labour znajdzie się drugie referendum. Niechętne mu jest kierownictwo, jednak ostateczną decyzję powinien podjąć zarządzający partią Narodowy Komitet Wykonawczy. Huffington Post ujawnił jednak w czwartek, że w projekcie ulotek wyborczych Labour prezentuje się jako partia pro-brexitowa i nie wspomina o 2 referendum. Treści ulotek nie konsultowano podobno z członkami gabinetu cieni.
Czytaj też:
Tydzień w Azji#14: Korea Południowa ogłasza strategię dla 5G
Koniec maja końcem May?
- Jesteśmy w zabawnej sytuacji: jeśli deal zostanie przyjęty premier May ma odejść, ale jeśli nie zostanie przyjęty, ma pozostać. To wbrew logice – mówiła telewizji SkyNews posłanka Partii Konserwatywnej i członkini zarządu Komitetu 1922 Pauline Latham.
Zarząd Komitetu 1922, uważanego za reprezentację posłów z tylnych ław, we wtorek i środę debatował nad możliwością zmiany regulaminu partii i skróceniu immunitetu Theresie May. Impulsem do tego była petycja wzywająca do odejścia premier May podpisana przez ponad 65 szefów okręgowych związków partyjnych. Tak duże poparcie oznacza zwołanie pierwszy raz w historii partii nadzwyczajnego zgromadzenia działaczy i niewiążącego głosowania w tym gronie nad przyszłością Theresy May w najbliższych tygodniach. Prawdopodobnie tuż po wyborach lokalnych w Anglii i Irlandii Północnej 2 maja, w których konserwatyście mogą – według analiz Timesa – stracić ponad 500 radnych.
Zgodnie z obecnie obowiązującymi zasadami do grudnia 2019 premier May nie może zostać odwołana przy wykorzystaniu procedury partyjnego wotum nieufności, ponieważ w grudniu zeszłego roku obroniła się w takim głosowaniu. Według nieoficjalnych informacji Timesa w głosowaniu Komitetu 1922 za zmianą procedur zagłosowało 7 osób, a przeciw 9, jednak od głosu wstrzymały się dwie osoby, w tym przewodniczący Graham Brady. Komitet opowiedział się jednak za tym by premier May nakreśliła harmonogram swojego odejścia.
Najwięcej jawnych zwolenników odejścia May znajduje się w obozie ultrabrexitowców. Przesuwając się po partyjnym spektrum opinii w sprawie prawie brexitu przez kolejne frakcje aż do zwolenników drugiego referendum. Chęć odsunięcia May od władzy wśród softbrexitowców jest znacznie mniejsza. Zdecydowany przeciwnik no deal były minister biznesu Richard Harrington, który podał się do dymisji 25 marca, mówił w środę w programie Today, że „wybory nowego lidera w tej chwili byłyby katastrofą, tak dla partii, jak i dla kraju.” Także kanclerz Philip Hammond uważa, że premier May pozostanie na stanowisku przynajmniej do czasu zamknięcia pierwszej fazy negocjacji.
BrexitBrief#30:
Biznes odetchnął, ale tylko na chwilę. Daty brexitu są, ale kiedy nastąpi, nadal nie wiadomo
Jednak za plecami May trwa półformalny wyścig o przejęcie jej stanowiska ze sztabami i próbami wykorzystania pozycji ministerialnych do promocji. Według sondaży portalu Conservative Home wśród działaczy Partii Konserwatywnej największą popularnością (33 proc poparcia) cieszy się były burmistrz Londynu, były minister spraw zagranicznych i zwolennik „czystego brexitu” Boris Johnson. Johnson wygrałby też ewentualnie starcia jeden na jeden z innymi kandydatami.
Drugie miejsce zajmuje były minister brexitu Dominic Raab (15 proc.). Obaj są kandydatami, między którymi wybierać będą zwolennicy twardego brexitu. Obaj dopiero w ostatnim głosowaniu niechętnie poparli deal May, przy czym Raab oświadczył, że „przyjęcie dealu da rządowi więcej czasu na renegocjowanie backstopu”. Na dalszych miejscach z poparciem 5-8 proc. lokują się minister środowiska Michael Gove i coraz intensywniej wykorzystujący pełnione stanowisko ministra spraw zagranicznych Jeremy Hunt.
W wyborach lidera Partii Konserwatywnej rzadko jednak wygrywają pewniacy, a wśród kandydatów wymienianych jest blisko 20 nazwisk. Swojego softbrexitowego kandydata ma dopiero zaprezentować ok. 50 osobowa frakcja One Nation Tories, która na razie opowiada się za pozostaniem May na stanowisku.
Jeśli premier zdecyduje się odejść, jej następca zostanie wyłoniony z grupy kandydatów w szeregu głosowań, w którym na każdym etapie odpadnie kandydat z najmniejszą liczbą głosów. Między ostatnią dwójką wybierać będą wszyscy członkowie partii, a procedura głosownia może potrwać nawet miesiąc.
Zjednoczenie (w) Irlandii
W czwartek przed świętami wielkanocnymi Wielką Brytanią wstrząsnęła wiadomość o zastrzeleniu w Derry 29-letniej dziennikarki Lyry McKee. To pierwsza od lat ofiara śmiertelna wygasającego konfliktu między zwolennikami pozostania prowincji w Zjednoczonym Królestwie a tymi, którzy chcieliby niepodległości lub przyłączenia do Republiki Irlandii. Zabójstwa dokonała Nowa IRA, zlepek małych organizacji paramilitarnych, które nie akceptują procesu pokojowego. McKee była – według deklaracji New IRA – przypadkową ofiarą zamaskowanego bojówkarza, który mierzył do policjantów. Zdarzenie spowodowało protesty wewnątrz katolickiej społeczności, włącznie z dewastacją witryny Saoradh, politycznego ramienia New IRA, oraz dopiskiem „not in our name” na słynnym muralu „You are now entering Free Derry”.
Choć wydarzenia te nie wiążą się bezpośrednio z brexitem, to z puntu widzenia prowincji kwestia granicy, backstopu i rozgrywania statusu prowincji w ramach Zjednoczonego Królestwa przyczynia się do eskalacji emocji. Sinn Fein, które chciałoby zjednoczenia obu części Irlandii od stycznia 2017 nie może dogadać się z unionistyczną DUP, której posłowie wspierają rząd Theresy May. Z tego powodu prowincja, w której podział władzy między zwaśnione społeczności stanowi fundament procesu pokojowego, od ponad 2 lat nie ma władz regionalnych. Symboliczne wspólne uczestnictwo liderek Sinn Fein i DUP obok premier Theresy May, liderów Partii Pracy i SNP, oraz premiera i prezydenta Republiki Irlandii w pogrzebie McKee jest postrzegane jako długo oczekiwany przełom w relacjach w prowincji.
W piątek rządy w Dublinie i Londynie mają ogłosić plany kolejnej rundy rozmów między lokalnymi ugrupowaniami. Według BBC wspólne oświadczenie w tej sprawie mają wydać minister ds. Irlandii Płn. Karen Bradley i wicepremier Republik Irlandii Simon Coveney. Irlandia Północna jest częścią Zjednoczonego Królestwa, jednak ma mocy Porozumienia Wielkopiątkowego ma prawo do referendum zjednoczeniowego z Republiką, jeśli zażąda tego większa część lokalnej społeczności. W przypadku zjednoczenia po brexicie Irlandia Północna automatycznie stałaby się ponownie członkiem Unii Europejskiej.