Francuskie szpitale czekają na skokowy napływ chorych w związku z Covid-19: na oddziałach intensywnej terapii zwalniają łóżka i odwołują operacje, jeśli nie zagraża to życiu i zdrowiu pacjentów. Francja podąża tą samą drogą co Włochy - pisze w piątek "Le Figaro".
Francuskie szpitale już od kilku tygodni przygotowują się na bezprecedensową sytuację. Na oddziałach intensywnej terapii personel na bieżąco sprawdza liczbę respiratorów, aparatów tlenowych i masek, dawno planowane operacje są odraczane, zwiększana jest liczba łóżek.
We Francji zdiagnozowano dotąd 2876 przypadków zakażenia koronawirusem, 61 osób zmarło. Nastąpił wzrost o 600 przypadków w ciągu doby, zarejestrowanych głównie w centralnym regionie Ile-de-France.
Media francuskie cytują lekarzy, którzy wskazują na niewystarczającą liczbę łóżek na oddziałach intensywnej terapii w przypadku szczytu epidemii.
"Według krzywych epidemiologicznych nasz kraj podąża tą samą ścieżką, co Włochy, z opóźnieniem 8-10 dni" - ostrzega dr Damien Barraud ze szpitala Metz-Thionville na północnym wschodzie Francji, cytowany przez "Le Figaro". "Musimy przestać myśleć, że zdarza się to tylko innym" - dodaje.
Lekarze szacują, że 80 proc. zakażonych osób wyzdrowieje po upływie jednego lub dwóch tygodni łagodnych objawów, u pozostałych pacjentów rozwinie się zapalenie płuc, które może prowadzić do ostrej niewydolności oddechowej. Minister zdrowia Olivier Veran poinformował o około stu osobach hospitalizowanych na oddziałach intensywnej terapii w związku zakażeniem koronawirusem.
Według Dyrekcji Generalnej ds. Opieki Zdrowotnej (DGOS) w szpitalach na oddziałach intensywnej terapii jest do dyspozycji ponad 12,4 tys. łóżek. Portal Mediapart podaje, że we Francji przypada średnio 19,2 respiratora na 100 tys. mieszkańców, i przypomina, że w 2016 roku zredukowano o kilka tysięcy liczbę miejsc w szpitalach w ramach cięć budżetowych.
Jak informują media, według lekarzy napływ ciężkich przypadków jest na razie umiarkowany w większości francuskich szpitali. Jednak "Le Figaro" podaje, że w stolicy sytuacja jest już poważna. Do paryskiego szpitala Lariboisiere przybywa dziennie od 200 do 300 pacjentów, podczas gdy placówka jest przygotowana na maksymalnie 160 pacjentów dziennie. Personel ratowniczy pracuje po 60 godz. tygodniowo, brakuje lekarzy.
"Koronawirus powinien dotknąć około 15 proc. populacji Francji, czyli ok. 10 mln" - uważa specjalista od modelowania epidemii z Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS) Jean-Stephane Dhersin cytowany przez dziennik "Le Monde". Celem rządu powinno być zatem jak największe spowolnienie postępu epidemii i uniknięcie paraliżu szpitali - podsumowuje.
Z Paryża Katarzyna Stańko