Od ogłoszenia przed tygodniem stanu zagrożenia epidemicznego mieszkańcy Hiszpanii muszą pozostawać w domach, za to na opustoszałych ulicach miast pojawiły się dzikie i częściowo udomowione zwierzęta. W dużych miastach znacząco poprawiła się jakość powietrza.
Juz po kilku dniach nieobecności ludzi w samym centrum Barcelony, na głównej arterii Avenida Diagonal oraz na Placu Kennedy'ego, pojawiły się dziki, które zeszły z pobliskich gór Sierra de Collserola. Nigdy wcześniej nie były widziane w Barcelonie.
Na ulicach miasteczek położonych blisko stolicy Katalonii widziano także kozice górskie. W sieciach społecznościowych pokazywane są filmy, na których widać, jak zwierzęta te uciekają, gdy tylko zobaczą człowieka.
Po bezludnych ulicach Madrytu spacerują pawie, które przefrunęły przez ogrodzenie położonego w centrum stolicy parku El Retiro. Zamknięcie parku dla publiczności spowodowało, że pawie, kaczki, bażanty, a nawet żółwie usiłują wydostać się na zewnątrz.
Ograniczenia w produkcji przemysłowej i w podróżowaniu przyczyniły się do znacznego obniżenia zanieczyszczenia powietrza w dużych miastach. W Madrycie, według władz lokalnych, zanieczyszczenie powietrza obniżyło się o 35 proc., a jego jakość jest teraz określana jako "bardzo dobra".
Zgodnie z danymi władz Barcelony stężenie dwutlenku azotu (NO2) w stolicy Katalonii w powietrzu zmniejszyło się o połowę po zaledwie trzech dniach pozostawania ludzi w domach. Dwutlenek azotu jest głównym składnikiem smogu.
W Saragossie, gdzie ruch kołowy zmniejszył się o prawie 80 proc., odnotowano znaczny spadek chorób alergicznych.
W internecie pojawiły się komentarze o pozytywnych skutkach epidemii dla dzikiej przyrody. Znany meteorolog zajmujący się kryzysem klimatycznym Eric Holthaus wskazał jednak, że śmiertelna choroba nie może być przedstawiana jako rozwiązanie dla zmian klimatycznych.
Grażyna Opińska