Spiker izraelskiego parlamentu - Knesetu - Juli Edelstein zrezygnował w środę ze stanowiska, aby nie zastosować się do postanowienia Sądu Najwyższego, nakazującego mu wyznaczenie głosowania w sprawie jego następcy.
Należący do kierowanej przez premiera Benjamina Netanjahu partii Likud, Edelstein ogłosił swoją decyzję podczas przemówienia w parlamencie.
W zeszłym tygodniu sprawujący tymczasowo urząd przewodniczącego Knesetu Edelstein zawiesił prace parlamentu, powołując się na przepisy ograniczające możliwość przemieszczania i gromadzenia się ludzi, wprowadzone z powodu epidemii koronawirusa. Ta decyzja uniemożliwiła wybór nowego, stałego spikera Knesetu. Powinien on zostać wyłoniony po wyborach parlamentarnych z 2 marca, które zmieniły układ sił w parlamencie.
Rządzący wraz ze swoimi sojusznikami Likud utracił większość i przeprowadzenie głosowania prawdopodobnie pozbawiłoby Edelsteina sprawowanego stanowiska. Mające większość w Knesecie siły opozycyjne wobec Likudu żądały zwołania posiedzenia i wybrania nowego spikera.
Najpoważniejszym konkurentem politycznym partii Netanjahu pozostaje sojusz Niebiesko-Biali Benny'ego Ganca, któremu 16 marca prezydent Izraela Reuwen Riwlin powierzył misję sformowania nowego rządu.
W poniedziałek Sąd Najwyższy Izraela rozpatrzył wniosek złożony przez ugrupowanie Ganca i nakazał zwołanie do środy posiedzenia Knesetu oraz przeprowadzenie wyborów stałego przewodniczącego izby.
Cytowana przez "Haaretz" przewodnicząca składu sędziowskiego, prezes Sądu Najwyższego Ester Hajut napisała w uzasadnieniu decyzji, że "ciągła odmowa dopuszczenia pełnego głosowania w Knesecie, dotyczącego wyboru nowego stałego spikera, podważa podstawy procesu demokratycznego".
"Decyzja Sądu Najwyższego niszczy pracę Knesetu. Decyzja Sądu Najwyższego oznacza surową i arogancką interwencję władzy sądowniczej w sprawy wybranej władzy ustawodawczej" - mówił w środę w Knesecie Edelstein, cytowany przez agencję AP.
Przemawiając dalej zaznaczył, że rezygnuje ze sprawowanego urzędu, aby Izrael "nie pogrążył się w anarchii" i nie przeszedł do wojny domowej. Po ogłoszeniu swojej dymisji Edelstein odroczył prace parlamentu i, jak podaje agencja Reutera, nie jest jasne, kiedy nastąpi wybór nowego przewodniczącego. W swoim ostatnim przemówieniu jako spiker Edelstein podkreślił, że w obecnej sytuacji obywatele Izraela muszą być zjednoczeni i potrzebują zgodnego rządu.
Jak zaznacza agencja AP, Edelstein nie uległ naciskom polityków Likudu, którzy namawiali go do przeciwstawienia się sądowi i zamiast tego podał się do dymisji, ponieważ "nie zgodził się na ultimatum". Według Reutersa, Netanjahu nie skomentował jeszcze decyzji Edelsteina, która może ułatwić parlamentarnej większości uchwalenie prawa, osłabiającego władzę oskarżonego w trzech sprawach korupcyjnych urzędującego premiera.
Edelstein sprawował swoje stanowisko przez siedem lat i jest pierwszym w historii Izraela spikerem Knesetu, który ustąpił z urzędu.
Agencje podkreślają, że jest to kolejna odsłona pogłębiającego się konfliktu politycznego w Izraelu, na który nakłada się kryzys związany z epidemią koronawirusa. 2 marca odbyły się trzecie w ciągu niespełna roku wybory parlamentarne, które nie wyłoniły trwałej większości parlamentarnej, dlatego u władzy cały czas pozostaje gabinet Netanjahu.
Premier został w listopadzie ub.r. postawiony w stan oskarżenia w trzech sprawach dotyczących zarzutów korupcyjnych. Rozpoczęcie jego procesu zostało przełożone z 17 marca na 24 maja, ze względu na kryzys wywołany koronawirusem.
Z powodu epidemii rząd wprowadził wiele poważnych ograniczeń, które mają spowolnić rozwój koronawirusa. Jak zaznacza Reuters, opozycja i organizacje pozarządowe zarzucają Netanjahu, że posunięcia te nadmiernie ingerują w wolność obywateli i kierują kraj w stronę autorytaryzmu.