Amerykański Amazon, globalny gigant światowego handlu online i centrów danych, rozpoczął budowę swojej sieci dystrybucji także na obszarze Azji Centralnej. Decyzja szefostwa koncernu wydaje się dość zaskakująca, zważywszy, że operował on przede wszystkim w krajach rozwiniętych lub na dużych rynkach.
Inwestycja amerykańska potwierdza zarazem rosnące znaczenie tego regionu w globalnej dystrybucji. Być może gigant chce też skorzystać z infrastruktury logistycznej budowanej w ramach chińskiej Inicjatywy Pasa i Szlaku. Trudno bowiem uzasadnić tę inwestycję spodziewanymi korzyściami generowanymi tylko przez lokalne rynki pięciu republik, z których trzy - Tadżykistan, Turkmenistan i Kirgistan - są relatywnie ubogimi państwami, o nielicznej populacji. Z liczących się rynków pozostaje relatywnie zamożny i dobrze rozwinięty gospodarczo Kazachstan oraz szybko nadrabiający gospodarcze zaległości Uzbekistan.
Oficjalne otwarcie Amazona dla sprzedawców z Azji Centralnej nastąpiło 20 maja. Jednak już od kilku lat z platformy korzysta grupa kilkunastu kazaskich firm, oferujących lokalne wyroby, od biżuterii i pamiątek aż po mleko czekoladowe. Potwierdzają to dane Kazpostu, narodowego dostawcy usług pocztowych.
Otwartą kwestią pozostaje, czy Amazon faktycznie podbije rynki Azji Centralnej, na których od lat działa chińska i rosyjska konkurencja. Głównym graczem jest Alibaba, który obsługuje ponad 100 kazachskich firm i planuje przyłączyć w tym roku kolejnych 50. Drugim liczącym się graczem jest rosyjski Wildberries, który bardzo zaktywizował swoje działania na rynku kazaskim, oferując ułatwienia w rejestracji. Główną przeszkodą w korzystaniu z rosyjskiej platformy była konieczność rejestracji w Rosji. Wiązało się to jednak z podwójnym opodatkowaniem, pomimo istnienia Wspólnej Przestrzeni Gospodarczej w ramach zdominowanej przez Moskwę Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej.
Więcej komentarzy o Azji na stronie Instytutu Boyma