Różnego rodzaju wydarzenia gospodarcze i polityczne, szczególnie wojny celne, mogą spowolnić w tym roku tempo wzrostu polskiego eksportu, a także ograniczyć niektóre inne elementy ekspansji zagranicznej polskich firm. Ale pogorszenie sytuacji może być też dla nich szansą do procesu przejmowania firm na słabnących rynkach. Pomaga w tym oferta pomocy publicznej do realizacji różnych strategii ekspansji zagranicznej.
Przedstawiciele większości rządów krajów członkowskich - w tym Polski - wyrażają opinię, że należy różnymi środkami zapobiec takiej transatlantyckiej wojnie handlowej. Wśród oponentów, opowiadających się za „ograniczoną wojną” jest natomiast Francja, nie tak silnie uzależniona od eksportu do USA, jak np. Niemcy. Prawdopodobnie liczy, że wówczas osiągnie określone korzyści.
Zdaniem Porażyńskiego, „w przestrzeni europejskiej” nie jest silnie eksponowany problem eskalacji wojny celnej USA – Chiny. Przeważa opinia, że strony się dogadają, bo silnie na tym tracą.
Bariery okiem eksportera
Na ile te napięcia polityczne, wprowadzane bariery celne dla importu, mają przełożenie na funkcjonowanie polskich firm obecnych na wielu rynkach świata? Mówił o tym
Piotr Wroński, wiceprezes Medcomu, producenta urządzeń energoelektronicznych, stosowanych w systemach transportu kolejowego i tramwajowego oraz układów zasilających instalacje przemysłowe i w energetyce.
- Bariery i ochrona rynków lokalnych już nas dotyczą, choć w zależności od tendencji inwestycyjnych w danym kraju, staramy się w nich zaistnieć – powiedział wiceprezes.
Wskazał na inne uwarunkowania w eksporcie towarów na rynek konsumencki, który w dużej mierze jest chroniony wewnętrznie przez przyzwyczajenia klientów, a te w dużej mierze kreują sieci handlowe oraz rynek dóbr inwestycyjnych. W tym drugim przypadku występują różnie formy ukrytej ochrony rynku. Na poziomie wymogów stawianych podczas przetargów publicznych czy poprzez ograniczenia pozataryfowe - np. wymogi krajowej homologacji i uzyskiwania lokalnych certyfikatów, co podraża ofertę i wydłuża czas wejścia na rynek.
Przykładem zaporowej osłony rynku jest wymóg USA, aby produkt spełniał wymogi amerykańskich norm spawalniczych. – Formalnie, polski spawacz powinien mieć zatem certyfikat amerykański, co jest absurdem – dodał Wroński.
Sposobami na omijanie takich barier są np. zakup gotowych podzespołów na lokalnym rynku, a w pewnych sytuacjach – przejęcie lokalnej firmy.
Piotr Wroński podzielił się też opinią na temat przyszłości rynku urządzeń energoelektronicznych, w kontekście rozwoju e-mobilności (pojazdów zasilanych energią elektryczną) i szans zaistnienia z ofertą na rynkach zagranicznych Medcom.
Spółka ta operuje na silnie konkurencyjnym, tradycyjnym rynku pojazdów zasilanych prądem, takich jak kolej, tramwaje czy trolejbusy. Jest średniej wielkości firmą, a na rynku spotyka się z ofertą globalnych korporacji.
Przyszłością jest natomiast rynek e-pojazdów, szczególnie autobusów napędzanych silnikami elektrycznymi. W Europie nie ma liderów w tym segmencie, podobnie jak rozwiniętej technologii. Potencjalną konkurencją są firmy chińskie, które przekroczyły już roczną produkcję w skali liczonej ponad tysiąc e-autobusów.
Zdaniem Wrońskiego rozwój tego europejskiego segmentu przemysłu zależy zarówno od znaczącego wzrostu popytu, jak i rozwiązania problemów infrastrukturalnych, np. wielkim wyzwaniem w miastach jest doprowadzenie linii wysokiego napięcia do baz, w których ładują się autobusy elektryczne, jak również szereg przyłączy, począwszy od braku odpowiednich stacji transformatorowych po innej grubości kable. – Dlatego nadal mamy dostępność mocy w aptekarskich ilościach – zaznaczył Wroński.
Potrzebne dla eksportu hi-tech
Spółka Vigo System z Ożarowa Mazowieckiego to jeden ze światowych liderów w produkcji niechłodzonych, fotonowych detektorów podczerwieni.
Potwierdzeniem zaawansowania technologicznego jej wyrobów oraz jej pozycji na globalnym rynku jest zastosowanie detektorów podczerwieni w projekcie NASA (w łaziku marsjańskim Curiosity, który 6 sierpnia 2012 r. wylądował na Marsie) i Europejskiej Agencji Kosmicznej (w lądowniku misji Exomars w październiku 2016 r.).
- Na rynku sensorów i analizatorów jakości powietrza oraz temperatury na świecie jest bardzo silna konkurencja, ale w naszej specjalności mamy tylko dwóch bezpośrednich konkurentów w USA i jednego w Japonii – mówił
Adam Piotrowski, prezes zarządu Vigo System.
Własna, oryginalna technologia pozwala spółce na dalszą ekspansję zagraniczną.
- Dzięki temu my, średniej wielkości firma zatrudniająca 130 osób, możemy być liderem na globalnym rynku - dodał prezes.
Dlatego zarząd podjął decyzję o zainwestowaniu 100 mln zł z własnych środków i z niewielkim wsparciem kredytu technologicznego. Te inwestycje są już realizowane, na terenie byłej Fabryki Kabli.
Prezes podkreślił, że powoli wyczerpują się w Polsce rezerwy technologów i informatyków, którzy m.in. stoją za sukcesem spółki, czyli rośnie problem pewnego ograniczenia jej rozwoju. – Dla nas, paradoksalnie, brexit może być szansą powrotu wielu specjalistów, których chętnie zatrudnimy – dodał.
W realizacji projektów ekspansji zagranicznej tej skali polskich firm z branży hi-tech jest potrzeba wsparcia także przez krajowy świat naukowo-badawczy. To dla firmy jest warunkiem zachowania niezależności i realizacji kolejnych projektów.
Zdaniem Piotrowskiego polscy naukowcy z powodów fiskalnych - nie tyle wysokości podatków, co mało przychylnego nastawienia aparatu fiskalnego, grożącego nawet penalizacją - boją się wchodzić w działalność biznesową. - Dziś bezpieczniej dla nich jest współpracować z firmą zagraniczną, niż krajową. To jest barierą także dla nas - tłumaczy Adam Piotrowski.
Wsparcie finansowe ekspansji zagranicznej
Polscy eksporterzy i firmy, które decydują się na inwestycje za granicą, mają już pełne i porównywalne z zagranicznymi wsparcie finansowe w tak rozumianej ekspansji, jak wynika z informacji
Piotra Kuby, wiceprezesa zarządu ds. inwestycyjnych, PFR Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych.
Paletę tę oferują firmy z grupy PFR, w tym Bank Gospodarstwa Krajowego (oferuje finansowanie dla zagranicznego nabywcy polskich towarów i usług oraz finansowania dłużnego dla polskiego przedsiębiorcy), KUKE (m.in. ubezpiecza kredyty objęte rządowym programem wspierania eksportu).
Stosunkowo nową formą wsparcia ekspansji polskich firm jest oferowana przez PFR TFI pomoc w zagranicznych inwestycjach kapitałowych, czyli w przypadku przejęć lub inwestycji green field. Pomoc udzielana jest ze środków Funduszu Ekspansji Zagranicznej.
- Oryginalność pomocy tego funduszu, zarządzanego przez PFR TFI, polega na tym, że my do każdego 1 euro przedsiębiorcy dokładamy drugie, dzielimy ryzyko, ale jesteśmy inwestorem mniejszościowym - wyjaśniał Piotr Kuba. – Co istotne, instrument ten nie ma odpowiednika na rynku komercyjnym.
Najświeższym przykładem takiej umowy inwestycyjnej jest wsparcie przez PFR TFI spółki Rainbow Tours, która zakłada rozwój sieci własnych hoteli turystycznych (Olive Hotels) w Grecji. Spółka ma już trzy hotele, kolejne kupuje i je remontuje. W drugiej rundzie finansowania spółka pozyska w PFR TFI środki na zwiększenie sieci do 7 hoteli.
Ustosunkowując się do innych wątków debaty, Piotr Kuba powiedział:
- Wojny celne i brexit niosą oczywiście zagrożenie dla polskiej gospodarki, ale, paradoksalnie, mogą też być szansą dla niektórych polskich firm na korzystne przejęcia za granicą rodzimych spółek, bo ich kapitalizacja będzie mniejsza.
Według niego to sposób także na rozwiązanie niektórych innych problemów, o których mówiono w debacie, jak istnienie barier pozahandlowych wejścia i obecności na zagranicznych rynkach czy trudności w uzyskaniu certyfikatów.
Wsparcie PAIH
Do korzystania przez polskie firmy w realizacji strategii ekspansji zagranicznej z pomocy Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu oraz rozbudowanej jej sieci krajowych analityków i sieci zagranicznych biur handlowych (jest ich 70), zachęcał członek zarządu
Wojciech Fedko.
- Dziś mniejszym problemem w ekspansji jest kwestia finansowania, lecz wiedza, a my potrafimy ją dostarczać – podkreślił wiceprezes.
W Polsce firmy pytają m.in. nie tylko o podstawowe informacje o krajach, które je interesują, ale szczegółowe informacje z danej branży, słabe i mocne jej strony, szanse zaistnienia dla siebie.
Wiceprezes Fedko podkreślił, że w sytuacji gorszej w tym roku koniunktury gospodarczej na świecie rośnie szansa na korzystne przejęcie firmy na słabnących rynkach.
- Jednak w szczególności akwizycje czy zakładanie spółek joint venture wymagają dogłębnej analizy i oceny konkurencyjności, bo im więcej czasu poświęci się na to, tym większa szansa na sukces - podkreślił wiceprezes. - Mamy coraz lepsze rozeznanie i szersze kontakty za granicą, z czego mogą korzystać polskie firmy. A jako część grupy PFF, zachęcamy je też do pozyskania różnej formy pomocy finansowej i oferty ubezpieczeniowej KUKE.
W dyskusji podkreślono, że udana inwestycja za granicą zależy też od spełnienia innych warunków, w tym poznania miejscowej kultury szeroko rozumianej (w tym organizacji pracy), poznania preferencji i przyzwyczajeń klientów, pozyskania do współpracy na pewnych stanowiskach (sprzedaży, marketingu) miejscowych fachowców i firm do kooperacji.