Bliski Wschód to ogromny i niezwykle atrakcyjny rynek. Cały świat chce tam robić biznes i handlować z krajami Zatoki. Dla polskich firm to jednak wciąż egzotyczne rynki. Wojna za wschodnią granicą naszego państwa powinna przyspieszyć jednak reorientację polskiego biznesu.
Rośnie atrakcyjność bliskowschodnich rynków. Zjednoczone Emiraty Arabskiej, Bahrajn, Arabia Saudyjska, Oman, Katar, Kuwejt w ramach GCC (z ang. - Gulf Cooperation Council - Rada Współpracy Państw Zatoki) integrują się, tworzą unię celną. Nie jest to oczywiście poziom integracji, jaki znamy z Unii Europejskiej, ale z pewnością sprawia, że rynki tych państw arabskich stają się coraz ciekawsze dla eksporterów.
Region ten wciąż jednak jest postrzegany jako odległy i egzotyczny, co widać we wciąż skromnej wymianie handlowej z jego krajami. Dodatkową trudnością jest zupełnie odmienna kultura, również ta biznesowa, odmienne regulacje prawne i określona specyfika rynków zbytu.
Różnice, choć duże, nie rzutują jednak na atrakcyjność i przede wszystkim bezpieczeństwo transakcji na bliskowschodnich rynkach. Dodatkowo kraje Zatoki mają ambicje bycia swoistym zwornikiem między Europą, Azją a Afryką. I faktycznie region ten pełni rolę hubu-pomostu, który utrzymuje relacje z całym światem. Dlatego też cały świat, szukając kontaktów, chce po prostu tutaj być. I polskie firmy o globalnych ambicjach powinny o tym pamiętać.
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP
Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!