Od lutego wartość giełdowa 10 największych chińskich firm technologicznych spadła o 800 mld USD, czyli blisko 30 proc. Spadki dotyczą firm notowanych na giełdach w Szanghaju, Hongkongu, a nawet Nowym Jorku. Przyczyną jest zaniepokojenie inwestorów zacieśnianiem kontroli nad sektorem przez Pekin.
- Chiny z właściwym sobie zdecydowaniem zabrały się za rozwiązywanie problemu monopolistycznych praktyk BigTechów.
- Problem w tym, że celem nie jest wyłącznie ochrona praw konsumentów czy zdemonopolizowanie rynku, a podporządkowanie sektora kontroli Komunistycznej Partii Chin.
- Okazuje się też, że przyjęte metody odbijają się negatywnie na wycenach spółek.
Problemy dotyczą też startupów, w które inwestują chińskie BigTechy. Akcje notowanej w USA platformy wzajemnej pomocy Waterdrop, gdzie Tencent ma 20 proc. udziałów, spadły do 7 USD. W momencie wejścia na giełdę ich wartość wynosiła 12 dolarów.
Wprawdzie Tencent ogłosił, że w pierwszym kwartale bieżącego roku jego zyski wyniosły blisko 7,5 mld USD, ale nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. Alibaba już informuje o stratach, zaś ByteDance - właściciel platformy społecznościowej TikTok - wstrzymał wprowadzenie na giełdę części swoich spółek zależnych.
Pierwsze ochłodzenie sentymentu inwestorów przyniósł listopad ubiegłego roku. Wtedy chińskie władze wstrzymały wejście na giełdę Ant Group, finansowego ramienia Alibaby. W kolejnych tygodniach presja rosła. Najpierw zniknął Jack Ma, założyciel i wieloletni prezes Alibaby. Wprawdzie Ma był od tamtego czasu kilkakrotnie widziany, ale przestał udzielać się publicznie. W grudniu centrala grupy stała się obiektem śledztwa urzędu antytrustowego. W jego rezultacie, w kwietniu grupa została obłożona grzywną 2,8 mld USD za zmuszanie sprzedawców do oferowania produktów tylko na tym portalu.
W międzyczasie władze zabrały się za pozostałe BigTechy. W lutym rząd ogłosił nowe regulacje antytrustowe. Pod koniec kwietnia do siedziby Banku Ludowego Chin, chińskiego banku centralnego, zostali wezwani przedstawiciele Tencentu i przeszło dziesięciu innych firm, w których części gigant jest głównym udziałowcem, takich jak platforma e-commerce JD.com, czy dostawca jedzenia Meituan. Przedsiębiorcy zostali zmuszeni do wyrażenia zgody na nadzór władz finansowych. Wreszcie w maju Tencent i Alibaba otrzymały polecenie zaprzestania nielegalnego zbierania i wykorzystywania danych swoich użytkowników.
Chiny z właściwym sobie zdecydowaniem zabrały się za rozwiązywanie problemu monopolistycznych praktyk BigTechów. Problem w tym, że celem nie jest wyłącznie ochrona praw konsumentów czy zdemonopolizowanie rynku, a podporządkowanie sektora kontroli Komunistycznej Partii Chin. Okazuje się też, że przyjęte metody odbijają się negatywnie na wycenach spółek.
Nie oznacza to jednak odwrotu inwestorów z Chin. Rosnącą popularnością cieszą się chińskie obligacje skarbowe.
Więcej komentarzy o Azji na stronie Instytutu Boyma