Ugrupowania dżihadystyczne kolejnym zamachem terrorystycznym w Kaszmirze, którego ofiarami padli nie-Kaszmirczycy, chciały wywołać strach wśród przyjezdnych i skłonić osoby zamierzające osiedlić się w regionie do zmiany planów. Zagrożenie jednak przede wszystkim wpływa na podniesienie ryzyka inwestycyjnego w regionie
Atak przypadł na czas, kiedy grupa europosłów przebywała w regionie na zaproszenie indyjskiego rządu. Badała ona sytuację na miejscu w związku z doniesieniami o naruszeniach praw człowieka.
Na początku sierpnia stan Dżammu i Kaszmir w wyniku przegłosowanej zmiany konstytucji z jednostki obdarzonej dużą autonomią stał się terytorium związkowym podległym bezpośrednio Delhi. Łącznie ze statusem autonomicznym miejscowe władze utraciły prawo do decydowania o warunkach, na jakich przyjezdni mogą uzyskiwać status rezydenta i związane z nim prawo do zakupu ziemi.
Od 5 sierpnia jest to co najmniej szósty zamach terrorystyczny, którego ofiarami padają nie-Kaszmirczycy. Szczególnie mieszkańcy przeludnionego wschodnioindyjskiego stanu Bengal Zachodni przybywają licznie, skuszeni wyższymi dniówkami. Atakując tych bezbronnych ludzi ugrupowania dżihadystyczne starają się wywołać strach wśród przyjezdnych i skłonić osoby zamierzające osiedlić się w regionie do zmiany planów. Wśród Kaszmirczyków głęboko zakorzeniona jest obawa przed falą migracji z przeludnionego Subkontynentu, co wykorzystują ugrupowania terrorystyczne organizując zamachy na przyjezdnych, by zwiększyć własną popularność wśród miejscowej ludności. Na terenie stanu Dżammu i Kaszmir w granicach sprzed zniesienia autonomii żyło ok. 11 mln ludzi na obszarze większym od Rumunii.
Wbrew zapewnieniom Delhi region na razie nie stał się bezpieczniejszy niż przed zniesieniem autonomii. Zwolennicy rządu zapewniali, że reforma konstytucyjna umożliwi rozkwit gospodarczy regionu i napływ pieniędzy, co na razie nie następuje.
Inwestycje w regionie wypada uznać wobec zagrożenia konfliktem z Pakistanem i działalności organizacji terrorystycznych za przedsięwzięcia bardzo wysokiego ryzyka. Nie powinno przekładać się to jednak na sytuację na reszcie Subkontynentu, która jest stabilna i w zasadzie wolna od przemocy politycznej na dużą skalę.