Bangladesz dzięki skokowi rozwojowemu ostatniej dekady w znacznie większym stopniu uodpornił się na skutki klęsk naturalnych. Ten rosnący rynek będzie się zmagał z wieloma wyzwaniami. Lecz jeśli potraktuje się je jako szanse na udane projekty dla polskiego biznesu i pomocy rozwojowej, Polska może mieć swój udział w bangladeskim sukcesie.
Do tego dochodzą polityki stymulujące inkluzywny wzrost. Wśród krajów regionu to w Bangladeszu owoce rozwoju gospodarczego najrówniej się rozkładają. Jego motorem ciągle jest globalny przemysł tekstylny i modowy, który w poszukiwaniu tańszych podwykonawców przenosi się z Chin i Azji Południowo-Wschodniej do stołecznej Dhaki i okolic. W ciągu ostatniego piętnastolecia Bangladesz stał się drugim na świecie eksporterem gotowej odzieży, przyczyniając się w znacznej mierze do rozwoju trendu fast fashion. Ubrania zaprojektowane przez największe światowe koncerny modowe szyte są tutaj przez lokalnych podwykonawców, a następnie sprzedawane pod markami takimi jak H&M, Marks&Spencer czy polski Reserved i Cropp.
Dzięki partnerstwu publiczno-prywatnemu z powodzeniem realizowane są programy włączenia cyfrowego. Jego podstawą jest jednak stosunkowo stabilna sieć elektryczna, w zasięgu której jest 93 proc. bangladeskich domów. Miejscowe telekomy oferują zewnętrzną pamięć w chmurze obliczeniowej oraz abonament w jednym, co pozwala korzystać z internetu na najprostszych nawet smartfonach. Dlatego Internet stał się ważnym motorem zarówno konsumpcji, jak i powstawania nowych mikro- i średnich przedsiębiorstw. W 170-milionowym kraju już prawie 90 mln ludzi ma dostęp do sieci (wzrost z 10 mln w ciągu ostatniej dekady).
Skok do krajów rozwijających się
Wszystkie wymienione polityki publiczne i stworzenie warunków do rozkwitu przedsiębiorczości sprawiły, że w tym roku Bangladesz w statystykach ONZ zaczął figurować jako kraj rozwijający się (developing country), opuszczając kategorię najmniej rozwiniętych państw (LDC). Stały wzrost gospodarczy w granicach 10 proc. rocznie umożliwił przekroczenie 300 mld USD wartości PKB. Mierząc wedle parytetu siły nabywczej (PPP), Bangladesz stał się 30. gospodarką świata.
Te wszystkie zmiany złożyły się na wzrost odporności klimatycznej państwa. Dzięki wymianie danych satelitarnych z sąsiadami (głównie Indiami) stosunkowo wcześnie i precyzyjnie przewidziano miejsce i czas wystąpienia zjawiska. Ponieważ znacznie poprawiono sieć komórkową i wiele osób uzyskało do niej dostęp, łatwiej było poinformować zagrożonych. Wojsko i marynarka powstrzymały w kluczowym momencie ruch na Zatoce Bengalskiej.
Jednak wzrost gospodarczy i rozwój społeczny mogą wkrótce napotkać ograniczenia. Pierwszym z nich jest edukacja. Na razie zadbano o jej powszechność, lecz jej jakość sprawia, że absolwentki i absolwenci bangladeskich szkół mogą mieć kłopoty w odnalezieniu się na współczesnym zglobalizowanym rynku pracy.
Łączy się to z drugim wyzwaniem, które stanowi czwarta rewolucja przemysłowa, zwłaszcza dla krajów konkurujących tanimi kosztami pracy. Proste – choć często ciężkie i wyczerpujące – prace fizyczne mogą być w szybkim tempie automatyzowane nie tylko w krajach rozwiniętych. Wzrost oparty na relatywnie niskich kosztach pracy, jaki był udziałem Chin i wielu innych gospodarek, może więc zostać dość gwałtownie przerwany.
Po trzecie, podobnie jak inne wschodzące rynki, Bangladesz korzysta na otwartości światowej gospodarki. Na skutek konfliktów handlowych ta może na powrót stać się bardziej zamknięta w granicach państw narodowych lub organizacji międzynarodowych skupionych wokół regionalnego hegemona.
Czwartym zagrożeniem dla trwałości bangladeskiego wzrostu są kwestie zmian klimatu. Kraj, w którym na powierzchni odpowiadającej 40 proc. obszaru Rzeczypospolitej mieszka populacja równa ludności Polski, Hiszpanii i RFN razem wziętych, ma małe możliwości dostosowań poprzez migracje wewnętrzne. Do tego dochodzi położenie w żyznej delcie Gangesu, która jednak częściowo leży jest poniżej poziomu morza. Jeśli poziom światowego oceanu będzie podnosił się tak szybko, jak do tej pory, dotychczasowe programy budowania falochronów i zapór mogą okazać się niewystarczające. Dodatkowo lasy namorzynowe Sundarbans, chroniące bengalskie wybrzeża w Bangladeszu i Indiach, znajdują się pod presją rosnącej populacji. Jeśli będą dalej zanikać, skutki podniesienia poziomu oceanu mogą być jeszcze bardziej katastrofalne.
Piątym czynnikiem ograniczającym bengalskie szanse jest zanieczyszczenie gruntów, wody i powietrza. Przemysł odzieżowy powoduje dużą presję na zasoby wodne kraju, podobnie jak brak kanalizacji w wielu częściach państwa. Sukces elektryfikacji – bezsporne osiągnięcie ostatniego dziesięciolecia - dalej oparty jest w zbyt dużym stopniu na paliwach kopalnych (węglu). Wraz z praktyką wypalania pól, zanieczyszczeniami transportowymi oraz rozpowszechnionym zwyczajem gotowania na drewnie powoduje, że powietrze w Dhace, piątym najbardziej zanieczyszczonym mieście na świecie, jest przez znaczną część roku niebezpieczne dla zdrowia.
Jednak patrząc na współczesną Dhakę przez pryzmat klęsk naturalnych i innych kataklizmów XX wieku, w tym kraju można dostrzec nadzieję w lepszą przyszłość. Z chaosu przepełnionych ulic bez chodników i zbiorników wodnych o ciężkim zapachu wyłania się miasto optymizmu. Wyrastające jak grzyby po deszczu nowe biurowce, hotele, centra handlowe i szkoły wyższe wydają się obcokrajowcowi komunikować: nie patrz na to czym to miasto jest dziś, ale czym może być jutro.
Czy Polska może mieć swój udział w bangladeskich zmianach?
Choć wielu Bengalczyków zarabia, będąc podwykonawcami polskich marek modowych, nie są one powszechnie znane wśród decydentów. Trudno się dziwić, bo choć krótki spacer po mieście pozwala na policzenie kilku dużych salonów marek obuwniczych takich jak Bata, to Cropp, Mohito czy Reserved trudno dostrzec. Być może największy potencjał kryje się właśnie w pomocy Bengalczykom w realizacji ich celów: przeniesienia do ich kraju także części łańcucha produkcji o wyższej stopie zwrotu. Ubrania projektowane, szyte i reklamowane w Bangladeszu miałyby większą szansę na podbicie rynków Azji Południowej niż te wymyślone w Gdańsku czy Warszawie. Dla przykładu koncepcja ubrania jako środka „osłaniania własnej godności”, wyrażona przez bengalską byłą modelkę i przedsiębiorczynię Bibi Russell każe inaczej spojrzeć na komunikaty, które chcą wysyłać kobiety i mężczyźni w Bangladeszu za pomocą swojej garderoby.
Warto pomyśleć o deficytach Bangladeszu jak o naszej szansie. Przykładem może być gospodarka wodna. W Polsce od lat 90. zeszłego wieku wybudowano setki oczyszczalni, ograniczając zanieczyszczanie wód ściekami komunalnymi. Wielką rolę w tym odegrały oczywiście samorządy i władze centralne, które mogły sięgać po fundusze strukturalne UE, a przed 2004 r. – po pomoc przedakcesyjną. Skutkiem tych inwestycji było również powstanie szeregu wyspecjalizowanych firm zajmujących się projektowaniem oraz budową instalacji, a potem ich zarządzaniem.
Bangladesz, w przeciwieństwie do sąsiednich federalnych Indii, jest państwem scentralizowanym, co z jednej strony pozwala na sprawne wprowadzanie nowych polityk, z drugiej jest jednak ograniczeniem rozwojowym dla społeczności lokalnych. Warto zastanowić się nad sposobami podzielenia się polskimi doświadczeniami udanej reformy samorządowej, tak by wprowadzać sprawdzone rozwiązania na poziomie lokalnym, bez groźby faktycznego rozpadu państwa, którego obawiają się elity w Dhace. Wtedy przedsiębiorcy i inżynierowie, także z Polski, będą mogli proponować rozwiązania skrojone pod lokalne potrzeby. Takie kompleksowe podejście do pomocy rozwojowej wymaga jednak współpracy polskiej dyplomacji, biznesu i władz lokalnych.
Więcej wiadomości z kolejnego odcinka cyklu Tydzień w Azji 44/2019:
Czy Hongkong pozostanie państwem prawa?
Dlaczego Indie nie przystąpiły do RCEP?
Rolnictwo w Azji Południowo-Wschodniej zagrożone suszą