W minioną niedzielę przez wietnamskie miasta przetoczyła się fala protestów przeciwko rządowym planom zakładającym tworzenie specjalnych stref ekonomicznych (SSE) nowego typu. Zgodnie z zapowiedziami Hanoi, zagraniczni inwestorzy mogliby dzierżawić teren na okres 99 lat. Opinia publiczna uważa, że jest to de facto oddawanie terytorium Chinom.
- Wietnamczycy obawiają się, że nowe prawo ułatwi chińskiemu kapitałowi 99-letnią dzierżawę wokół spornego akwenu Morza Południowochińskiego.
- Protesty przeciwko nowym regulacjom mają też podtekst polityczny skierowany przeciwko władzom.
- Rząd apeluje o spokój i zapowiada zmiany w regulacjach dotyczących SSE.
- Jeden z krytycznych wobec władzy dziennikarzy twierdzi, że obecne protesty mogą stać się zalążkiem wietnamskiej wersji "arabskiej wiosny".
W Azji prawie stuletnia dzierżawa budzi negatywne skojarzenia. Na 99 lat Brytyjczycy przejmowali od Chin Hongkong w 1898 roku, by następnie 1 lipca 1997 roku Pekin z dumą mógł wracać do miasta-państwa z własnymi zasadami, rządami i ciężarówkami pełnymi żołnierzy. W ramach inicjatywy Pasa i Szlaku (zwanego także Nowym Jedwabnym Szlakiem) Chińczycy zabezpieczyli prawa do 99-letniej dzierżawy cejlońskiego portu w Hambantocie, jednej piątej kambodżańskiego wybrzeża, a także negocjują taki sam okres dla birmańskiego portu w Kyaukpyu. Pozostałe porty składające się na tzw. sznur pereł - morski szlak handlowy prowadzący od wschodnich wybrzeży Chin do Europy - jak pakistański Gwadar, malediwska wyspa Feydhoo Finholhu, baza w afrykańskim Dżibuti oraz grecki Pireus zostały przejęte na odpowiednio 40, 50, 10 i 35 lat.
Inwestor czy kolonizator?
Trzy SSE, które mogą stać się obiektem 99-letniej dzierżawy Chin, to wyspa Quan Lan w przygranicznej prowincji Quang Ninh (Wietnam zdobył ją w 1288 roku od Mongołów), wyspa Phu Quoc w Zatoce Tajlandzkiej oraz tereny dystryktu Bac Van Phongw prowincji Khan Hoa. Celem rządu jest wprowadzenie w nich ułatwień dla biznesu i utworzenie ekonomicznych enklaw wzorowanych na Singapurze.Wietnamczycy obawiają się, że nowe prawo ułatwi chińskiemu kapitałowi 99-letnią dzierżawę wokół akwenu Morza Południowochińskiego, o które Pekin toczy z Hanoi oraz z pozostałymi państwami regionu spory terytorialne. Sporom ekonomicznym towarzyszą zaszłości historyczne.
Wietnam znajdował się pod wpływem chińskim przez stulecia (z niewielkimi przerwami od I w. p.n.e. do X w. n.e.), by następnie ostatecznie wyrwać się spod ostatniej chińskiej dynastii Qing w 1789 roku. Kolejna wojna przyszła niecałe dwieście lat później, gdy Pekin walczył z Hanoi przez 27 dni (luty-marzec 1979), oraz w 1988 roku, kiedy chińska piechota morska dokonała przejęcia części archipelagu Spratly na spornym do dziś morzu.
Pod koniec XVIII wieku ówczesna dynastia Le z Wietnamu szukała pomocy u chińskiego cesarza Qianlonga z dynastii Qing, ewakuując się na tereny przygranicznej prowincji Guangxi. Obecnie ta sama chińska prowincja jest uznawana za potencjalnego kolonizatora SSE, gdy tylko rząd w Hanoi przyjmie nowe prawo. Obecne regulacje zezwalają na dzierżawę na maksymalnie 70 lat, w kraju znajduje się 18 specjalnych stref ekonomicznych. Jedna z trzech nowych SSE miałaby znajdować się w prowincji Quang Ninh graniczącej z chińskim Guangxi.
Czytaj o wietnamskich strefach ekonomicznych
Obywateli nie uspokajają zapewnienia ministra planowania i inwestycji, że nowa ustawa nie zawiera żadnych nawiązań do chińskiego kapitału. Na transparentach poza napisami o treści "Nie dla wyprzedawania kraju" czy "Nie sprzedamy Chinom ziemi nawet na jeden dzień" pojawiały się także hasła nawołujące do przekazywania części władzy ludziom i ograniczenia wpływów wietnamskiej partii komunistycznej. Jeden z krytycznych wobec władzy dziennikarzy Pham Chi Dung, cytowany przez serwis "Asia Times", twierdzi, że obecne protesty mogą stać się zalążkiem wietnamskiej wersji "arabskiej wiosny" - protestów w krajach Bliskiego Wschodu, które na przełomie 2010 i 2011 obalały wieloletnich dyktatorów. Zdaniem Dunga 10 czerwca 2018 r. to jeden z najważniejszych dni w historii kraju.
Rząd boi się powtórki zamieszek
Efektem demonstracji było zawieszenie nowego prawa przez wietnamski parlament. Kolejna debata odbędzie się na tym forum w październiku. Premier Nguyen Xuan Phuc zapowiada skrócenie 99-letniego okresu dzierżawy, ale nie podaje o jak długo. Październik może przynieść kolejną falę protestów.Problemem dla parlamentu może także okazać się głosowanie nad ustawą zwiększającą cenzurę wypowiedzi w internecie. Wietnam planuje zaostrzyć kary za krytykowanie władzy, symboli państwowych czy bohaterów narodowych. Hanoi idzie pod tym względem drogą rządów w Tajlandii, Kambodży czy samych Chin, które także walczą z krytyką władzy w sieci. Za zaostrzanie politycznego kursu odpowiada nowe kierownictwo partii wybrane w 2016 roku.
Sekretarz generalny partii Nguyen Phu Trong apelował w przygotowanym naprędce w niedzielę telewizyjnym orędziu o spokój na ulicach. Wietnam pamięta wybuch antychińskich nastrojów sprzed czterech lat, gdy w pobliżu wietnamskich wybrzeży operowała chińska mobilna platforma wiertnicza. Wówczas po latach zadawnień wrócił spór o Morze Południowochińskie, a Pekin na szeroką skalę rozpoczynał konstruowanie sztucznych wysp na uznawanych przez siebie i Hanoi terenach. Po czterech latach, w trakcie których Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy w Hadze wydał niekorzystny dla Chin werdykt w sprawie przynależności wysp Spratly i Paraceli (miało to miejsce 12 lipca 2016 roku), usypane z chińskiego piasku atole mieszczą na sobie pasy startowe zdolne przyjmować bombowce strategiczne, wyrzutnie rakiet i setki żołnierzy. Militaryzacja Morza Południowochińskiego stała się faktem, a Chiny poszerzyły swoją strefę wpływów dzięki nowym bazom na południe od wyspy Hainan, wzdłuż wietnamskich wybrzeży.
W efekcie protestów w 2014 roku zginęło co najmniej 21 osób, a z Wietnamu uciekło przed zamieszkami 3 tys. Chińczyków. Obecnie ambasada Chin apeluje do swoich obywateli o ostrożność wobec narastających antychińskich nastrojów. Po demonstracjach zatrzymano ponad stu obywateli, dochodziło do ataków na posterunki policji, na ulicach płonęły motory i samochody. Protesty w Wietnamie zdarzają się niezwykle rzadko, tym bardziej decyzja władz o przełożeniu głosowania nad kontrowersyjną ustawą może świadczyć o nadchodzącej zmianie politycznego klimatu.
Poznaj polskie firmy, które podbijają rynek Wietnamu