Pekin w coraz większym stopniu stosuje nacisk ekonomiczny jako narzędzie polityczne. Gwałtowne pogorszenie relacji na linii Pekin-Canberra powinno być ostrzeżeniem. Warto, by rządy i firmy brały je pod uwagę w trwającym procesie przewartościowywania średnio- i długookresowych strategii wobec Azji i Pacyfiku.
Strona australijska nie pozostawała dłużna. Podtrzymała swoje stanowisko ze stycznia 2018 r. o niedopuszczeniu chińskich producentów infrastruktury 5G, a na początku grudnia 2020 Senat rozpoczął prace nad poprawkami do ustawy o cłach, które miałyby uniemożliwić import do Australii produktów wytworzonych w Xinjiangu, ze względu na ryzyko ich wyprodukowania przy wykorzystaniu pracy przymusowej przetrzymywanych w obozach Ujgurów, prześladowanej mniejszości etnicznej.
Bojkot zimowej olimpiady w Pekinie (2022), ze względu na skalę naruszeń praw człowieka w Chinach - proponowany przez niektórych senatorów niezależnych - w innych warunkach zapewne byłby żartem. Światowe narciarstwo zjazdowe zapewne przetrwałoby pod nieobecność Australijczyków.
Bezpieczeństwo z USA, dobrobyt z Chin
Logika tych wydarzeń zrozumiała jest w kontekście głębokich relacji handlowych łączących Chiny z Australią z jednej strony oraz sojuszu australijsko-amerykańskiego z drugiej.
Co najmniej od kryzysu 2008 r. Państwo Środka było niezastąpione w generowaniu popytu na australijskie surowce i żywność. Dzięki wymianie z Chinami o wartości 240 mld USD, w roku budżetowym 2019/2020 Australia ma dodatni bilans handlowy. ChRL jest największym partnerem Australii, odpowiadając za trzecią część jej eksportu. Co dziesiąty student na australijskich uczelniach wyższych pochodził z Chin. To tym ważniejsze, że edukacja wyższa jest wedle oficjalnych statystyk trzecim najbardziej wartościowym sektorem eksportowym australijskiej gospodarki.
Z drugiej strony od drugiej wojny światowej Canberrę łączy z USA sojusz wojskowy. Wyraża się on nie tylko w gwarancjach sojuszniczych, ale także wysokiej zdolności do praktycznej współpracy (interoperacyjności) jednostek amerykańskich i australijskich. Regularnie odbywają się manewry marynarek wojennych, a Australijczycy udowadniali swoje przywiązanie do sojuszu, uczestnicząc w interwencji w Afganistanie i utrzymując tam żołnierzy. Znaczna część australijskich zakupów zbrojeniowych realizowana jest w USA.
Cztery ostrzeżenia
Polityce chińskiej wobec Australii powinni się przyglądać wszyscy sojusznicy Waszyngtonu, będącego z Pekinem w konflikcie, który nie zostanie unieważniony przez nową amerykańską administrację. Można ze sporu chińsko-australijskiego wyciągnąć co najmniej cztery wartościowe wnioski.
Po pierwsze, choć Chiny nie wahały się już w przeszłości wywierać presji politycznej za pomocą nacisków gospodarczych, to tegoroczny konflikt z Canberrą wyróżnia się skalą, intensywnością i otwartością.
Jak zauważył ostatnio australijski politolog Ashley Townshend, chińska dyplomacja wprost wiąże kwestie polityczne z naciskiem handlowym. Bezprecedensowa jest także skala użycia narzędzi propagandowych w mediach tradycyjnych i społecznościowych. Chińczycy wydają się wysyłać jasny sygnał – "Nie chcemy, by nas lubiono. Zależy nam jedynie na tym, byście się ugięli". Wedle badań Pew Research z 2020 r., 79 proc. Australijczyków ma zresztą negatywne zdanie o Xi Jinpingu, a 81 proc. o Chinach.
Po drugie, jasne jest, że nie chodzi wyłącznie o dochodzenie w kwestii koronawirusa, lecz o konsekwentne rozrywanie więzi łączących USA i Australię oraz pogłębienie podziałów wśród Australijczyków.
Chińska propaganda oskarża rząd w Canberze o wysługiwanie się Ameryką, agresję w stosunku do Pekinu, niezdolność do kompromisu oraz uprzedzenia etniczne. Wszystkie te twierdzenia miały doprowadzić do podziału australijskiej opinii publicznej i sprawić, by stosunki z Chinami stały się elementem sporu między konserwatywnym rządem a lewicową opozycją. W Pekinie dobrze pamięta się, że to Kevin Rudd, laburzystowski premier, wycofał przed dekadą Australię z rodzącej się wówczas czterostronnej współpracy mającej połączyć Indie, USA, Japonię i Australię (Quad). Na razie starania, by skłócić Australijczyków, okazały się nieskuteczne.
Po trzecie, obecna sytuacja wydaje się podważać wiarę, że handel i intensywne stosunki społeczne (przypomnijmy choćby dużą liczbę chińskich studentów na australijskich uniwersytetach) prowadzą do zażegnywania sporów i obniżają ryzyko konfliktów. Rodzaj napięć na linii Canberra-Pekin dowodzi, że Chiny nie wahają się używać współzależności jako broni. Uważają, że to ich partnerom bardziej zależy na poprawnych relacjach dwustronnych. Współzależność staje się w tych warunkach słabością, a nie polisą bezpieczeństwa.
Polskie firmy również na celowniku
Z polskiego punktu widzenia warto przyjrzeć się wreszcie liście produktów, które objęły chińskie sankcje. Dotknęły producentów jęczmienia i wołowiny. To produkty nie tylko opłacalne w eksporcie, ale także wrażliwe z powodów politycznych. Farmerzy są wiernymi wyborcami rządzącej Australią koalicji.
Zakazy importowe objęły surowce łatwo dla Chin zastępowalne. Nie tylko węgiel, ale – co szczególnie istotne w kontekście kontraktów łączących polski KGHM z chińskimi dostawcami – także rudę miedzi i jej koncentrat. Australijską rudę żelaza, znacznie trudniej zastępowalną dla Chin w imporcie, Pekin pozwala dalej wwozić. Polskie firmy muszą być gotowe na podobne naciski.
W trwającym procesie przewartościowywania strategii politycznej państw UE wobec Azji i Pacyfiku, spór australijsko-chiński powinien odegrać ważną rolę jako ostrzeżenie. Obrona zasad wolnego handlu przez Chiny jest li tylko deklaracją polityczną, a nie zasadą postępowania. Nacisk ekonomiczny był – i w rosnącym stopniu jest obecnie – jednym z narzędzi politycznych Pekinu w celu osłabiania amerykańskich sojuszy i podsycania wewnętrznych sporów w państwach sojuszniczych USA.
Zarówno rządy, jak i firmy prywatne powinny wziąć to pod uwagę w swoich strategiach średnio- i długookresowych. Przewartościowywana obecnie polityka wobec Azji powinna być kompleksowa, uwzględniać ryzyka polityczne i te w sferze bezpieczeństwa oraz obejmować innych niż Chiny partnerów na kontynencie azjatyckim.
Więcej komentarzy o Azji na stronie Instytutu Boyma