- Z powodu naszego położenia w Unii Europejskiej, a także wielkości Polski, jesteśmygraczem predestynowanym do współkształtowania unijnej polityki wschodniej nie tylko wobec Białorusi, ale także wobec Rosji i Ukrainy. Nikt nie będzie naszych interesów i naszej perspektywy reprezentował - mówi Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była wiceminister spraw zagranicznych i ambasador Polski w Moskwie, a obecnie członkini zarządu Instytutu „Strategie 2050”.
- Jak mówiła podczas EEC Online była ambasador Polski w Moskwie, nie mamy obecnie do czynienia z zimną wojną w XX-wiecznym sensie, w którym naprzeciw siebie stały dwa bloki - zachodni i sowiecki. Rosja nie jest dziś oponentem USA.
- Dlatego też konflikt, który eskaluje za naszą wschodnią granicą, musi być "niesiony" w dużo większym stopniu przez Unię, a w jej ramach - przez Polskę.
- - Odporność wobec działań rosyjskich musi być budowana nie tylko na poziomie NATO, ale także w ogromnym stopniu wewnątrz poszczególnych państw. (…) Jeśli chodzi o odporność wewnątrz Polski, to jesteśmy w bardzo złym punkcie, bo podziały wewnątrzspołeczne i słabość instytucji powodują, że jesteśmy całkowicie nieodporni na działania ze strony rosyjskiej cyberagresji, dezinformacji i korupcji politycznej - oceniła podczas EEC Online Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Sytuacja za wschodnią granicą Polski budzi coraz większy niepokój międzynarodowej społeczności. Po incydencie z samolotem linii Ryanair, który 23 maja został zmuszony do lądowania w Mińsku, białoruski prezydent Aleksandr Łukaszenka szuka wsparcia w Moskwie.
Podczas niedzielnego spotkania na luksusowym jachcie Władimira Putina Łukaszenka otrzymał nie tylko obietnicę kredytu w wysokości 500 mln dolarów, ale także zapewnienie o dalszej budowie "wzmocnionej Unii między Rosją a Białorusią".
Czy kurs obrany przez wschodnich sąsiadów Polski oznacza, że nadciąga nowa "zimna wojna"?
Test dla Unii, test dla Polski
Zdaniem Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, byłej wiceminister spraw zagranicznych i ambasador Polski w Moskwie, a obecnie członkini zarządu Instytutu „Strategie 2050” z zaostrzaniem kursu w polityce Białorusi i Rosji mamy do czynienia od dłuższego czasu.- Białoruś nie jest problemem od niedzieli (gdy zmuszony do lądowania został samolot linii Ryanair - przyp. red.) - ten problem narasta od wielu miesięcy - mówiła była ambasador w Rosji podczas EEC Online.
Jej zdaniem dotychczasowa reakcja Unii na represyjność reżimu Łukaszenki wobec własnego społeczeństwa była dosyć łagodna.
- Ostatni incydent (choć trudno to tak nazwać, bo rzeczywiście mieliśmy do czynienia z aktem terroru państwowego wobec samolotu, który jest zarejestrowany w Polsce), z narażeniem bezpieczeństwa pasażerów, musiał się spotkać z ostrzejszą reakcją niż do tej pory - mówiła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Przypomnijmy, że przywódcy Unii po tych wydarzeniach zdecydowali o zakazie lotów pasażerskich między UE oraz Białorusią. Zapowiedziano także sankcje gospodarcze, które - zdaniem naszej rozmówczyni - staną się teraz najważniejsze.
- Kluczowe będzie objęcie sankcjami podmiotów prawnych i białoruskich firm, które uderzą gospodarczo w reżim i bezpośrednio w Łukaszenkę - mówi Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, dodając, że dalsza reakcja będzie swoistym testem dla Unii.
Polska ma tu szczególną rolę do odegrania - nie tylko dlatego, że uziemiony w Mińsku samolot był zarejestrowany u nas, ale także dlatego, że Białoruś jest naszym bezpośrednim sąsiadem.
- Z powodu naszego położenia w Unii Europejskiej, a także wielkości Polski, jesteśmy graczem predestynowanym do współkształtowania unijnej polityki wschodniej nie tylko wobec Białorusi, ale także wobec Rosji i Ukrainy. Nikt nie będzie naszych interesów i naszej perspektywy reprezentował. Unia dzisiaj ma problemy wewnętrzne i zewnętrzne z bardzo wielu kierunków - i ten wschodni, najważniejszy dla nas, nie jest najważniejszy np. dla Hiszpanii czy Włoch... Stąd tak wielka odpowiedzialność Polski - mówi Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Czytaj także: Wiceszef MSZ o wydarzeniach na Białorusi: konieczna twarda odpowiedź świata zachodniego
Nasza rozmówczyni dobrze ocenia reakcję polskiego rządu na działania Białorusi, lecz zwraca uwagę, że dzieje się to równolegle z szeregiem konfliktów na forum unijnym, w który zaangażowana jest Polska.
- Trzeba rozumieć, że to całość - i nasza pozycja w Unii Europejskiej jest zbudowana nie tylko przez to, jak postępujemy wobec Białorusi, lecz i przez to, jak postępujemy wobec Brukseli, wobec rządów prawa i innych sfer. Ta pozycja jest osłabiona, co się bardzo mocno odbija na naszej możliwości współkształtowania unijnej polityki wschodniej - dodaje.
Słaba pozycja Polski
A to pozycja jest wyjątkowo istotna, gdyż za wschodnią granicą Polski nie tylko Białoruś zaostrza kurs. Również Rosja eskaluje napięcia na wielu frontach: cyberataki, afery szpiegowskie, odprawianie dyplomatów, działania na granicy z Ukrainą czy niedawne ograniczenie swobody działania placówek dyplomatycznych i konsularnych Czech i USA...Katarzyna Pełczyńska-Nałęcza zwróciła uwagę, że - podobnie, jak w przypadku białoruskiego reżimu - i w Rosji mamy do czynienia z kontynuacją działań. Mowa o licznych aktach dezinformacji, korupcji politycznej, cyberagresji, ingerencji w wybory i sprawy wewnętrzne krajów unijnych, ale także Stanów Zjednoczonych.
- Taka sytuacja trwa od lat. Pozostaje pytanie, w jakim stopniu Polska, Unia Europejska i Zachód są gotowi z tym walczyć - dodała była ambasador w Rosji.
Jej zdaniem nie mamy obecnie do czynienia z zimną wojną w XX-wiecznym sensie, w którym naprzeciw siebie stały dwa bloki: zachodni i sowiecki. Świat dziś jest o wiele bardziej skomplikowany, a Rosja tak naprawdę dziś nie wydaje się oponentem Stanów Zjednoczonych. Moskwa jest dużo słabsza, a Waszyngton główną swa uwagę poświęca dziś Chinom.
- Tym samym ten konflikt musi być "niesiony" w dużo większym stopniu przez Unię Europejską, a w jej ramach - przez Polskę. Odporność wobec działań rosyjskich musi być budowana nie tylko na poziomie NATO, ale także w ogromnym stopniu wewnątrz poszczególnych państw, na poziomie społeczeństw - wskazała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
I znów dyplomatycznie Polska działa tu adekwatnie, jeśli chodzi o alarmowanie społeczności międzynarodowej i stanowisko wewnątrz NATO.
- Jeśli zaś chodzi o odporność wewnątrz Polski, to jesteśmy w bardzo złym punkcie, bo podziały wewnątrzspołeczne, własna propaganda, słabość instytucji powoduje, że stajemy się całkowicie nieodporni na działania ze strony rosyjskiej cyberagresji, dezinformacji i korupcji politycznej - podsumowała nasza rozmówczyni.
Była wiceminister spraw zagranicznych i ambasador Polski w Moskwie, a obecnie członkini zarządu Instytutu „Strategie 2050” była gościem sesji "Future. Rozmowy o trendach przyszłości", która odbyła się 25 maja podczas EEC Online.
Więcej - w zapisie wideo rozmowy