Pandemia COVID-19 stała się katalizatorem dla polskiego rynku biotechnologicznego. - W walkę z pandemią zaangażowane zostały ogromne pieniądze. Inwestycje spowodowały gwałtowne przyspieszenie rozwoju technologii stworzonych już wcześniej, ale wykorzystanych w dużej skali na użytek walki z COVID-19. W przyszłości będą miały one znacznie szersze zastosowanie - mówi w wywiadzie dla WNP.PL Tomasz Wrzesiński, wiceprezes biotechnologicznej spółki giełdowej Blirt.
- COVID-19 spowodował, że technika PCR (polymerase chain reaction) przestała być wyłącznie metodą diagnostyczną, stając się warunkiem np. wsiadania do samolotu. Nagle okazało się, że istnieje zapotrzebowanie na testy PCR na całym świecie.
- - Modne staje się hasło: „PCR w kieszeni”. Dzięki technikom POC (Point of Care) będziemy wkrótce powszechnie monitorować swój stan zdrowia i nasze bezpośrednie otoczenie na okoliczność zagrożeń biologicznych - mówi Tomasz Wrzesiński.
- Firmy, które przed pandemią zajmowały się budowaniem nowych systemów związanych z diagnostyką onkologiczną, kardiologiczną, neurologiczną, wracają powoli do swoich projektów, ale z dużo większym rozmachem, inwestycjami i z nową wiedzą zdobytą w trakcie okresu covidowego.