- Od strony biznesowej to jest trochę taki taniec z diabłem. Z jednej strony współpraca z tymi firmami pomaga nam rosnąć, ale z drugiej nigdy nie wiadomo, czego można się po nich spodziewać i kiedy zaczną wchodzić na nasze podwórko - tak o roli bigtechów w cyfrowej gospodarce mówi WNP.PL Stefan Batory, prezes i współzałożyciel start-upu Booksy, który będzie prelegentem na EEC Trends Online.
- Booksy jest uważane za jednego z głównych kandydatów do miana pierwszego polskiego jednorożca, czyli start-upu, którego wartość osiągnęła 1 mld dolarów.
- Stefan Batory przeprowadził się do USA, by bezpośrednio doglądać rozwoju firmy na tamtejszym rynku.
- Obecnie aplikacja Booksy ma ponad 13 mln użytkowników, na koniec 2021 roku liczba ta może wzrosnąć do około 30 mln.
- EEC Trends Online odbędzie 17-18 lutego. Na wydarzenie można się jeszcze zarejestrować.
Zobacz także: Booksy zebrało 70 mln dolarów. Polski start-up podbija USA
Pierwotnie firma swoją działalność opierała przede wszystkim na branży beauty w USA. Booksy to aplikacja, która o każdej porze dnia i nocy umożliwia umawianie wizyt u fryzjera, barbera czy kosmetyczki. Od pewnego czasu rozszerza jednak swoją działalność także na inne sektory. Pozwala już m.in. na rezerwowanie spotkań z doradcami w bankach czy firmach ubezpieczeniowych.
Obecnie Booksy zatrudnia nieco ponad 500 osób i nie zamierza na razie znacząco zwiększać zatrudnienia.
- Chcemy stworzyć dużą firmę, ale niekoniecznie firmę, która będzie zatrudniała bardzo dużo osób. Mówi się o start-upach, że to są szybko rosnące spółki, ale nie da się szybko rosnąć, jeśli wszystko jest robione ręcznie i wszystko jest robione w sposób manualny. Bardzo więc skupiamy się w tej chwili na automatyzacji pewnych procesów - mówi Stefan Batory, prezes i współzałożyciel Booksy.
Zatrudnienie nie powinno więc na koniec 2021 roku w istotnym stopniu przekroczyć 600 osób. Za to znacząco ma wzrosnąć liczba użytkowników aplikacji - z ponad 13 mln obecnie do ponad 25 mln, a może nawet przeszło 30 mln z końcem roku.
W walce o nowych użytkowników Booksy korzysta ze współpracy z takimi firmami jak Google czy Facebook. Choć Stefan Batory chwali sobie tę współpracę, to zarazem widzi problem sporej zależności cyfrowych firm od bigtechów.
- Od strony biznesowej to jest trochę taki taniec z diabłem. Z jednej strony współpraca z tymi firmami pomaga nam rosnąć, ale z drugiej strony nigdy nie wiadomo, czego można się po nich spodziewać i kiedy zaczną wchodzić na nasze podwórko - wyjaśnia prezes Booksy.
Przytacza tu przykłady, gdy samo ogłoszenie przez Amazona, że zamierza wejść w jakiś sektor rynku, powodowało nagły, duży spadek kursów akcji obecnych na nim przedsiębiorstw.
- Inwestorzy bali się w nie inwestować, bo bali się po prostu starcia z takim gigantem, jak Amazon. To jest taka cienka czerwona linia, na której tańczymy. Mamy nadzieję, i mamy też powody ku temu, żeby być optymistami. Ale zawsze jest taka niepewność i oglądanie się przez ramię - przyznaje Stefan Batory.