Szwedzki Urząd ds. Poczty i Telekomunikacji (PTS) rozstrzygnął 19 stycznia aukcję na budowę sieci 5G, przyznając częstotliwości czterem podmiotom. Sprawa budzi jednak spore kontrowersje, bo zwycięzcy nie będą mogli korzystać z urządzeń chińskich firm telekomunikacyjnych Huawei i ZTE. Ich arbitralne wykluczenie może być sprzeczne z międzynarodowymi umowami a Huawei rozważa poważne kroki prawne.
- Szwedzkie organy wykluczyły z budowy sieci 5G firmy Huawei i ZTE powołując się na względy związane z bezpieczeństwem.
- Huawei zwraca jednak uwagę, że w ten sposób złamane zostały zapisy szwedzko-chińskiej umowy o ochronie inwestycji.
- Sprawa może trafić do sądu arbitrażowego. Poza tym niewykluczona jest też interwencja Komisji Europejskiej w sprawie nieprawidłowej zmiany zapisów szwedzkiej ustawy o komunikacji elektronicznej.
W wyniku postępowania trzech oferentów, Hi3G Access (Tre), Net4Mobility (Tele2, Telenor) oraz Telia Sverige uzyskało licencje w paśmie 3,5 GHz, a jeden, przedsiębiorstwo Teracom będzie mogło działać w paśmie 2,3 GHz.
Perspektywa arbitrażu
Dzięki aukcji szwedzki budżet ma zostać zasilony kwotą 2,3 mld koron szwedzkich. Nie jest to jednak całkiem pewne, bo postępowanie budzi liczne wątpliwości, a firma Huawei zgłasza poważne zastrzeżenia prawne. Koncern twierdzi, że Sztokholm złamał zapisy szwedzko-chińskiej umowy o ochronie inwestycji z 1982 roku, która została zaktualizowana w 2004 roku.Powołując się na ten dokument, Huawei skierował specjalny list do premiera Szwecji Stefana Löfvena a także minister spraw zagranicznych Anny Linde, minister handlu Anny Hallberg oraz ministra handlu i przemysłu Ibrahima Baylana.
W piśmie czytamy, że działania Szwecji poważnie zaszkodziły interesom biznesowym dostawcy telekomunikacyjnego. Dowiadujemy się też, że z powodu zakazu firma w ciągu pięciu lat liczonych od 2021 roku ma stracić przychody na poziomie 5,2 mld koron szwedzkich. Toteż według koncernu jasnym jest, że Szwecja w sposób oczywisty zaszkodziła jego interesom biznesowym, reprezentowanym w Szwecji przez spółkę zależną Huawei Technologies Sweden AB.
Zobacz także: Huawei szykuje rewolucję w fotografii mobilnej
Huawei wskazuje też, że podstawą umowy między Szwecją a Chinami jest to, iż inwestycje dokonywane przez jedno lub drugie państwo muszą mieć zagwarantowane sprawiedliwe i równe traktowanie. Co więcej, nie mogą być traktowane gorzej niż inwestycje pochodzące z państwa trzeciego.
Ten ostatni zapis w łatwy sposób może prowadzić do konstatacji, że w przypadku postępowania na częstotliwości dla 5G Huawei został potraktowany gorzej niż np. fińska Nokia, której sprzęt ma się choćby znaleźć w sieci budowanej przez firmę Net4Mobilety.
Szwedzko-chińska umowa zawiera również zapis o tym, że spory, które nie mogą zostać rozstrzygnięte między stronami, będą kierowane do arbitrażu. W piśmie do przedstawicieli chińskiego rządu Huawei zaapelował o pilne negocjacje i poinformował, że w przeciwnym razie będzie zmuszony zwrócić się do międzynarodowego trybunału arbitrażowego.
Przedstawiciele koncernu zastrzegają jednak, że nie szwedzkie władze nie powinny tego traktować jako groźby, tylko jako „wołanie o pomoc”. Zaznaczył to Kenneth Fredriksen, odpowiedzialny w Huaweiu za rynek skandynawski i bałtycki, według którego warunki aukcji 5G nie zostały dobrze przemyślane i nieracjonalnie mocno uderzają w jego firmę.