Polskie uczelnie nie potrafią dobrze współpracować z przemysłem i oferować mu na duża skalę badań lub rozwiązań, które można by w gospodarce z wymiernym efektem wdrażać. Problemem są małe pieniądze, jakimi dysponują naukowcy w publicznych uczelniach, ale przeszkodą są także oni sami: nie wszyscy chcą i są w stanie myśleć, jak przedsiębiorca.
- Na naukę i szkolnictwo wyższe w Polsce przeznacza się ok. 1,3 proc. PKB. Średnia europejska? Ok. 2 proc. a w Korei Południowej - aż 4,58 proc., a w Japonii - 3,52 proc. PKB.
- Słaba współpraca polskich naukowców z biznesem wynika z przyzwyczajenia wielu, że badania robi się dla samych badań.
- Artykuł powstał na postawie dyskusji podczas panelu „Nauka, biznes, transformacja” w czasie XIV Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Dyskusja toczyła się przede wszystkim wokół problemu nowych modeli współpracy nauki z biznesem, a zwłaszcza komercjalizacji wyników badań naukowych.
Profesor Jerzy Buzek, poseł do Parlamentu Europejskiego oraz premier RP w latach 1997-2001, wskazywał na ogromną różnicę między Stanami Zjednoczonymi a Europą, jeśli chodzi o kwestię współpracy przemysłu z uczelniami.
- Tam uczelnie są nieco inaczej ustawione. Na uczelniach finansowanie badań naukowych w dużej mierze odbywa się dzięki finansowaniu przemysłowemu. Firmy po prostu "wchodzą" komercyjnie na uczelnię i wspomagają działania naukowe. W Europie to się odbywa trochę inaczej, a zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej mieliśmy zupełnie inne tradycje. Przez parę dekad finansowanie badań u nas przebiegało na zupełnie innych zasadach. Interesujące stało się nie to, co z tej nauki wyjdzie... Jeszcze w latach 70., czy 80. badania były interesujące dla samego podejmowania tych badań - mówił prof. Jerzy Buzek.
Prof. Celina Olszak, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, apelowała o zwiększenie finansowania badań w polskich uczelniach.
Jako przykład wskazywała wybrane kraje azjatyckie oraz Stany Zjednoczone, gdzie na naukę wydaje się z budżetu państwa nieporównanie więcej pieniędzy.
Z drugiej strony, według pani rektor, zły jest również system w Polsce nadzorujący wydatkowanie pieniędzy przeznaczanych na badania naukowe.
- Główny strumień finansowania to środki ministerialne, przyznawane są dokładnie na jeden rok. Czyli budżetowanie jest na jeden rok i rozliczanie z efektów tych badań też jest roczne... Jakie ambitne badania można przeprowadzić w ciągu roku?! Jest teraz ścisłe raportowanie i układamy tak projekty, żeby dobrze po roku raportować... Poziom tego finansowania jest niewystarczający i raczej starcza tylko na wsparcie potencjału badawczego uczelni. Nic więcej - podkreślała prof. Celina Olszak.
Nie do końca z tym zgadzał się za to Marcin Kraska, który w Sieci Badawczej Łukasiewicz jest wiceprezesem ds. badań i rozwoju. „Naukowców trzeba uczyć współpracy z biznesem” - mówił Kraska - Nie w pieniądzu jest clou sprawy. Jesteśmy trochę sami sobie winni, że mamy tak mało start-upów, ta komercjalizacja pomysłów nam nie idzie. Naukowców nauczyliśmy jednego: pisać artykuły i realizować badania dla samej ich realizacji. Koncentracja jest na wyniku badań, a nie na tym, kto z wyników tych badań skorzysta. Nie koncentrujemy się na kliencie, tylko na samym produkcie. To istota sprawy.
Biorący udział w dyskusji prorektor ds. nauki i rozwoju Politechniki Śląskiej Marek Pawełczyk mówił o tym, że często naukowiec jest niejako „zakładnikiem” uczelni, na której jest zatrudniony - ma wobec niej zobowiązania, z których jest rozliczany.
Wskazywał, że - z racji tego, iż większość jednostek badawczych ściga się w rankingach, a te premiują publikacje naukowe - zwykle ucieka przy tym myślenie o komercjalizacji wyników takich badań.
- Naukowiec ma swoją karierę naukową. Pracuje nad pewnym rozwiązaniem i my motywujemy go do tego, żeby miał przed sobą perspektywę wdrożenia efektów swoich prac w praktyce. Dochodzi jednak do pewnego momentu, że produkt osiąga pewien sposób gotowości technologicznej. Naukowiec w takim momencie wie, że już więcej publikacji z tego nie powstanie i że wielkiej kariery naukowej na tym nie zrobi... W związku z tym swój pomysł porzuca, żeby szukać nowych tematów do badań i do publikacji - wyjaśnia mechanizm prof. Marek Pawełczyk.
- Często brakuje tylko jednego, małego kroku, który jeżeli ktoś by się odważył wykonać, ten pomysł mógłby być dalej komercjalizowany. Naukowcy albo nie mają ku temu możliwości, albo chęci, albo po prostu nie interesują się tym, bo nie chcą stać się przedsiębiorcami. Nie każdy to potrafi i nie każdy ma do tego kompetencje - dodawał prorektor z Politechniki Śląskiej.
- Większość z nas nie będzie przedsiębiorcami. I to dobrze! Tak ma być. Prowadzenie badań bez presji na szybki wynik finansowy gwarantuje koncentrację na problemie - ripostował prof. Ryszard Koziołek, rektor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach i przekonywał, że „uczelnia to nie jest piekarnia”.
Koziołek mówił także, że patrzenie na rankingi europejskich uczelni jest bezcelowe i nie ma się co ścigać z najlepszymi uczelniami na kontynencie. Trzeba znać swe miejsce „w szeregu” - i umieć je wykorzystać, w tym we współpracy z przedsiębiorcami.
- Rozejrzyjmy się, co się dzieje wokół naszych uczelni, zarówno jeśli chodzi o sprawy demograficzne, edukacyjne, jak i te "twarde" - biznesowe. Jestem przekonany, że uczelnie znajdą swą rolę i funkcję. Tylko musimy się trochę uspokoić... Tego spokoju prawno-finansowego nam bardzo potrzeba. My żyjemy w drżączce - wskazywał rektor Uniwersytetu Śląskiego.
O tym, że formatowanie czegoś tylko pod rynek jest zgubne, mówił Tomasz Rożek, dziennikarz naukowy oraz założyciel Fundacji Nauka. Jego zdaniem rynek często nawet nie wie, że coś może chcieć.
- Mój pierwszy telefon to była Nokia. Gdyby się ktoś mnie wtedy zapytał, jakie są najlepsze telefony na świecie, odpowiedziałbym "Nokie". A gdyby ktoś 2-3 lata później zapytał mnie o to, jakie telefony kupowałbym w przyszłości, odpowiedziałbym "Nokie, bo one są najlepszymi telefonami". Nokia badała rynek, a kto inny stworzył smartfona. Dzisiaj nie ma Nokii... Uważam, że patrzenie na rynek tylko i wyłącznie oraz formatowanie wszystkiego pod rynek doprowadza do tego, że się bardzo zawężamy. Większość pomiotów, które dzisiaj pchają duże gospodarki do przodu, to firmy produkujące coś, czego rynek w ogóle nie chciał. Bo nie wiedział, że coś takiego można zrobić - tłumaczył Rożek.
Bogusław Półtorak, prodziekan i przewodniczący rady Impakt Dolny Śląsk, Think Tanku Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, dodawał, że warto, by uczelnie uczyły od przedsiębiorców, by być bardziej skutecznym przy realizowaniu badań dla nich, a to oznacza przede wszystkim zmianę organizacji ich pracy.
- Osoby, które mówią, że uczelnia to nie korporacja, nie widziały nigdy takiej organizacji... Nawet w najsłabszej korporacji jest polityka kadrowa, jest zarządzanie projektami. Dla mnie każdy projekt naukowy powinien być nastawiony na osiągnięcie konkretnego celu - mówił Półtorak.
Panel „Nauka, biznes transformacja”, który odbywał się podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, poprzedziła krótka debata o Europejskiej Stolicy Nauki, na którą w 2024 roku wybrano miasto Katowice. Wnioski z tej dyskusji prezentowaliśmy w tekście: Katowice jak holenderska Lejda. Nauka i technologia wpłyną na zmiany społeczne regionu.