Ekologiczna rewolucja na rynku samochodowym wkracza w nowy etap. Dzieje się to za sprawą innowacyjnych napędów wodorowych, które mogą wkrótce stać się silna konkurencją dla aut hybrydowych i elektrycznych.
- Zdecydowanymi liderami w produkcji aut z silnikami napędzanymi wodorem są koreański Hyundai i japońska Toyota.
- Oba koncerny nie wycofały się co prawda z produkcji aut elektrycznych, ale wyraźnie promują nową technologię i przygotowują się do nieuniknionego starcia, którego polem będzie rynek Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych.
- Przyszła rywalizacja na rynku samochodowym będzie się toczyła nie tylko pomiędzy autami elektrycznymi różnych marek, ale również na płaszczyźnie napędu, wodorowy vs. elektryczny.
W 2021 Hyundai zapowiedział ambitny program wprowadzenia do oferty wodorowych wersji wszystkich swoich aut do 2028 r., a do 2040 r. ekologiczne auta stanowić będą 80 proc. całkowitej sprzedaży koncernu. Co ciekawe, z projektu Hyundaia została wyłączona luksusowa submarka Genesis, która będzie kontynuowała rozwijanie technologii elektrycznych.
Tymczasem w odpowiedzi Toyota przemilczała temat silników wodorowych i ogłosiła dalsze rozwijanie aut elektrycznych, na które zamierza wydać 13,5 mld USD do 2030 r. Japończycy zamierzają skupić się przede wszystkim na obniżeniu kosztów akumulatorów o 30 proc., co oczywiście przełożyłoby się na przystępniejszą cenę aut elektrycznych dla konsumentów. Dodatkowo, nowe półprzewodnikowe akumulatory mają zapewnić większy zasięg przy podobnej pojemności i znacznie skrócić czas ładowania niż ich elektrolitycznych (litowo-jonowych) odpowiedników.
Z zapowiedzi obu koncernów można spodziewać się zaostrzenia rywalizacji na polu aut elektrycznych między markami Genesis i Lexus, które zajmują ten sam segment pojazdów luksusowych.
Oczywiście na tę chwile submarka Toyoty ma znacznie mocniejszą pozycję na rynku globalnym, bowiem Genesis do niedawna sprzedawany był tylko na rynku koreańskim i amerykańskim. Pierwsze europejskie salony tej marki otworzone zostały w zeszłym roku. Wydaje się, że na decyzji Toyoty zaważył fakt, że już w pierwszej połowie 2021 Hyundai stał się zdecydowanym liderem w sprzedaży aut wodorowych, notując wzrost o 62,7 proc. rok do roku (4700 pojazdów). Toyota sprzedała w tym czasie o 1000 aut mniej. Oznacza to udział obu marek w rynku samochodów wodorowych odpowiednio 51,7 proc. i 40,9 proc. O przewadze obu koncernów nad reszta firm świadczy fakt, że na trzecim miejscu uplasowała się Honda z udziałem 1,6 proc.
Głównymi barierami rozwojowymi dla aut wodorowych są ich cena i niskie nasycenie stacjami napełniania zbiorników. Obecnie Hyundai Nexo kosztuje ok. 400 tys. zł, co stanowi barierę dla zdecydowanej większości potencjalnych nabywców. Niemniej Hyundai szacuje, że już w 2030 nastąpi zrównanie ceny aut elektrycznych i wodorowych. Proces ten ma przyspieszyć nowa generacja systemów napędowych, które są o połowę tańsze w produkcji od obecnych. Ich komercjalizację koreański koncern zapowiada na 2023 r.
Większym problemem jest infrastruktura. Obecnie jest na świecie ok. 600 stacji napełniania, z których korzysta 25 tys. samochodów napędzanych wodorem. Budowa stacji wodorowej jest bardziej kosztowna niż benzynowej i obarczona większym ryzykiem biznesowym niż stacja elektryczna. Wynika to z faktu, że niektóre koncerny, jak General Motors czy Grupa Volkswagena (VW, Skoda, Seat i Audi) nie zamierzają angażować się w technologię wodorową.
Głównym zarzutem wobec technologii wodorowej jest wysoka energochłonność procesu pozyskiwania wodoru oraz podobieństwo dystrybucji do standardowych paliw. Z kolei “wąskim gardłem” dla rozwoju aut elektrycznych może być wysoki koszt akumulatorów, których trwałość wynosi 5-6 lat. Według przewidywań analityków z agencji Bloomberg w 2050 r. auta wodorowe będą stanowiły ok. 25 proc. wszystkich pojazdów na drogach, a Hyundai optymistycznie zakłada, że tylko w Chinach będzie sprzedawał od 2025 r. co najmniej 10 tys. aut wodorowych rocznie.