Prezydent Filipin Rodrigo Duterte wypowiedział wojnę wielkiemu biznesowi. Jego pierwszą ofiarą stał się największy i najstarszy krajowy konglomerat, którą jest Ayala Corporation, założona jeszcze w czasach kolonialnych. Ayala jest obecnie wyceniana na 21 mld USD.
- Gniew prezydenta skierował się na tę firmę z powodu zależnej od niej spółki, jaką jest dostawca wody w Manili (Manila Water Co.).
- Sam atak został zainicjowany po tym, jak Stały Trybunał Arbitrażowy w Singapurze wydał orzeczenie nakazujące rządowi Filipin wypłacenie na rzecz spółki prawie 144,55 mln USD w ramach rekompensat za straty poniesione w związku z administracyjnym zablokowaniem podwyżek przez ostatnie 5 lat.
- Od momentu rozpoczęcia ataków rządu rynkowa wartość spółki Ayala Manila Water spadła o jedną trzecią.
Zarówno sprawa Manila Water Co., jak i atak rządu stacji ABS-CBN są prawdopodobnie motywowane politycznie. Dwie wspomniane wcześniej rodziny są związane z obozem liberalnym, który stracił władzę na rzecz Duterte po wyborach prezydenckich w 2016 roku. Stacja umieszcza dla przykładu krytyczne reportaże na temat zabójstw w ramach jego „wojny z narkotykami”. Według oficjalnych danych jego polityka przyniosła ponad 5500 ofiar śmiertelnych.
Krytycy podkreślają również wykorzystywanie niepewnej sytuacji korporacji przez zaprzyjaźnionych z Duterte biznesmenów do nabywania udziałów w atakowanych spółkach po obniżonych cenach. W lutym korporacja Ayala, szukając schronienia przed wrogością ze strony administracji, zgodziła się sprzedać pakiet kontrolny akcji Manila Water Co. Enriqowi Ranzonowi, właścicielowi portów, pozostającemu w lepszych stosunkach z obozem prezydenta.
Działania Duterte i jego sprzymierzeńców wywołały niepokój wśród krajowych i zagranicznych inwestorów. Obawiają się oni, że spór może przenieść się na inne umowy partnerstwa publiczno-prywatnego, które rząd uzna za niekorzystne dla państwa. Nagłe weryfikacje umów przypominają działania byłych przywódców Filipin, którzy często kwestionowali kontrakty zawierane przez swoich poprzedników.
Działania władz zagrażają wypracowanemu przez kraj ratingowi kredytowemu na poziomie BBB, jak i inwestycjom zagranicznym. Chociaż według Fitch Ratings ocena Filipin wydaje się na razie bezpieczna z uwagi na szybki wzrost gospodarczy i udaną reformę podatkową, przypływ inwestycji ucierpiał na skutek działań rządu. W następstwie tyrad prezydenta i gróźb skierowanym przeciwko liberalnym oligarchom inwestorzy zagraniczni sprzedali swoje akcje na Filipinach warte netto 173 mln USD, dziesięć razy więcej niż rok temu.
Konflikt wydaje się mieć zupełnie inny efekt na polityczną pozycję Duterte, wzmacniając jego populistyczny wizerunek jako prezydenta reprezentującego zwykłego człowieka. Od jego pierwszego ataku na spółki najbogatszych Filipińczyków najpopularniejszy prezydent we współczesnej historii Filipin zwiększył swoje poparcie do ponad 80 proc.
Czytaj także: Armatorzy mocno odczuwają skutki koronawirusa