Blisko 4,5 tysiąca nowych pracowników zatrudnią w tym roku kopalnie węgla kamiennego, uzupełniając ubytki związane m.in. z odejściami na emerytury. Mimo to łączne zatrudnienie w górnictwie będzie mniejsze niż przed rokiem. Związki zawodowe oceniają, że skala przyjęć jest wciąż zbyt mała.
- Szacujemy, że w 2007 roku z kopalń KHW odejście ok. 1,7 tys. osób, z czego ok. 1,5 tys. na emerytury. Planujemy przyjęcia na zbliżonym poziomie. Na koniec roku ogólne zatrudnienie będzie niewiele niższe od ubiegłorocznego, o kilkadziesiąt osób - powiedział we wtorek Ryszard Fedorowski, rzecznik KHW.
W ubiegłym roku z pracy w kopalniach KHW odeszło 1,8 tys. osób, z czego 1,4 tys. na emerytury. W ich miejsce przyjęto 1 tys. 254 osoby.
Od kilku lat zatrudnienie na dużą skalę uzupełnia również Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW). W ubiegłym roku pracę w jej kopalniach znalazło ponad 1 tys. 250 osób. Mimo przyjęć ogólne zatrudnienie w spółce w końcu 2006 roku zmniejszyło się o 117 osób, do niespełna 19,3 tys. pracowników.
- W tym roku z naszych kopalń odejdzie 1 tys. 585 osób, a wielkość planowanych przyjęć to 1 tys. 550 osób. 16 stycznia zarząd przyjmie kryteria naboru, a w lutym można spodziewać się opublikowania ogłoszenia o naborze - powiedziała rzeczniczka JSW Katarzyna Jabłońska-Bajer.
Po raz pierwszy w tym roku na nabór nowych pracowników zdecydowała się największa górnicza spółka - Kompania Węglowa, która w minionych latach nie przyjmowała do pracy więcej niż 100- 160 nowych pracowników. W tym roku przyjmie 1 tys. 19 osób. Jak mówią związkowcy, to o co najmniej 3 tys. osób za mało, wobec braków kadrowych w kopalniach.
- Będziemy przyjmować wyłącznie pracowników dołowych. Blisko 430 osób z tej grupy to absolwenci szkół - wyższych, średnich i zawodowych. Niespełna 200 z nich to osoby, które ukończyły zainicjowane przez nas klasy górnicze w szkołach i którym gwarantowaliśmy pracę - wyjaśnił Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii.
Rzecznik przypomniał, że od chwili powstania Kompanii przed pięcioma laty zatrudnienie w niej zmniejszyło się o 18 tys. osób, do ok. 67,1 tys. pracowników. Decyzję o przyjęciach nowych pracowników Madej tłumaczy m.in. powstałą w kopalniach luką pokoleniową i pojawiającymi się brakami kadrowymi. - Dane pokazują, że załoga się starzeje - podkreślił.
Odmłodzenie załóg kopalń to jedno z założeń projektu rządowej strategii dla górnictwa na lata 2007-2015. Średni wiek górników dołowych wynosi 41 lat. Szacuje się, że w latach 2006-2015 z kopalń może odejść z przyczyn naturalnych ok. 63 tys. osób, w tym 55,6 tys. pracowników zatrudnionych pod ziemią i 7,4 tys. z powierzchni. Stąd potrzeba przyjęć nowych ludzi.
Zatrudnienie zamierza również uzupełnić w tym roku samodzielna kopalnia "Budryk" w Ornontowicach. Jak powiedział jej rzecznik Mirosław Kwiatkowski, w ubiegłym roku przyjęto 190 nowych pracowników, w tym roku będzie to ok. 170. Oznacza to stabilizację stanu zatrudnienia, wynoszącego ok. 2,4 tys. osób. W kolejnych latach liczebność załogi nie przekroczy 2.450 osób.
Wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce Wacław Czerkawski ocenia, że tegoroczne przyjęcia nowych pracowników i tak są zbyt małe w stosunku do potrzeb. Jak powiedział, braki kadrowe skutkują pogorszeniem stanu bezpieczeństwa i potęgują zjawisko zatrudniania do niektórych prac w kopalniach zewnętrznych firm usługowych, często złożonych z emerytów górniczych lub młodych, niewykwalifikowanych pracowników.
- Żeby sytuacja wróciła do normy, postulujemy uzupełnianie zatrudnienia w tej samej wielkości co liczba odejść - człowiek za człowieka, chłop za chłopa - powiedział Czerkawski. Zaznaczył, że postulowane przez związkowców zatrudnianie nowych pracowników oznacza, w związku z koniecznością przygotowania ich do pracy, obniżenie średniej wydajności pracy. Stąd sprzeciw związkowców wobec postulowanego przez resort gospodarki powiązania wydajności ze wzrostem wynagrodzeń.